To już nie są żarty. Obok nie wypisywania dokumentacji do NFZ i strajku absencyjnego, lekarze z chełmskiego szpitala sięgnęli po najmocniejszy argument
Strajkujący lekarze z pracy odchodzić nie chcą, ale zapewniają, że jeśli nie dostaną tego, czego chcą, nie będą się wahać. A chcą podwyżek. Ich postulaty, podobnie jak medyków w całym kraju, to pięć tysięcy złotych dla lekarza bez specjalizacji i 7,5 tys. dla lekarzy ze specjalizacją.
- Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nikt nam nie da takich pieniędzy od razu - mówi Piotr Kiwiński, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w chełmskim szpitalu. - Ale jesteśmy gotowi na kompromis. Jesteśmy w stanie zgodzić się na częściową podwyżkę, pod warunkiem, że będzie w tym roku. Ważne dla nas jest też zapewnienie w jaki sposób dyrekcja będzie w stanie zapewnić nam kolejne podwyżki w następnych latach.
Dyrektor chełmskiego szpitala Mariusz Chudoba, nie pozostawia złudzeń. - Na tę chwilę nie jestem w stanie zaproponować lekarzom żadnych podwyżek. Po prostu nie mam na to pieniędzy - mówi Chudoba. - Nasze możliwości, a raczej ich brak, widać porównując liczby: niespełna 42-milionową wysokość rocznego kontraktu i sięgające 38,5 mln zobowiązania.
Na razie jednak sytuacja wydaje się coraz bardziej skomplikowana. Lekarze, choć złożyli wypowiedzenia, do pracy, przynajmniej do końca tygodnia wracać nie zamierzają. To oznacza, że trwający od czwartego czerwca strajk absencyjny ciągle trwa. Na oddziałach szpitalnych nie ma co prawda paraliżu (pracują jak na ostrym dyżurze), ale już w przychodni specjalistycznej jest problem, bo działają tylko nieliczne poradnie.
Pacjenci na razie wykazują się dużą cierpliwością. Do szpitala trafiła tylko jedna oficjalna skarga na utrudnienia związane ze strajkiem. Jednak wiadomość o tym, że lekarze są zdecydowani odejść z pracy, wprowadziła pewien niepokój. - Przecież dla szpitala to oznaczałoby zamknięcie - martwi się pan Wiesław, pacjent z kardiologii. - Nie wyobrażam sobie, żeby w tak dużym mieście jak Chełm nie było szpitala! Mam nadzieję, że jakoś się dogadają i sytuacja się uspokoi.