We Włodawie chcą skrócić basen, aby oszczędzić na ratownikach. Bo dziś prawo uzależnia ich liczbę od... długości pływalni
– A to oznacza, że prawo traktuje ten basen w przedziale 25–49,99 metra długości, co nakłada na nas obowiązek zapewnienia stałego nadzoru przez 2 ratowników. I to niezależnie od tego, ile osób jest w wodzie. A to są spore koszty, nawet do 50 tysięcy złotych rocznie – mówi Janusz Urbański, szef włodawskiego MOSiR, gospodarza obiektu.
Gdyby basen skrócić o 3 cm, niecka liczyłaby 24,99 m, co pozwoliłoby gminie zatrudniać tylko jednego ratownika. Teraz owe dodatkowe centymetry zajmują antenki urządzeń do pomiaru czasu pływaków podczas zawodów. Włodawa nie jest pierwszą gminą, która mierzy się z tym problemem. – Władze Bochni także musiały stawić mu czoła – mówi Urbański. – Użyto tam specjalnych płyt. Chcemy zrobić to samo. Wstępne szacunki opiewają, że koszt montażu tych płyt wyniesie ok. 15 tys. złotych – dodaje Urbański.
To nie koniec kłopotów, bowiem nieckę basenu wykonała austriacka firma. – Metalowa niecka jest objęta 5-letnią gwarancją. Aby jej nie utracić zwróciliśmy się do wykonawcy z prośbą o możliwość montażu takich płyt. Czekamy na odpowiedź – dodaje Urbański.
Jeżeli producent niecki nie zgodzi się na modyfikację, wówczas szef włodawskiego MOSiR będzie w kropce. – Coraz głośniej mówi się o zmianie prawa, aby liczba ratowników była uzależniona nie od długości, ale od liczby osób korzystających z basenu. I to byłoby logiczne – kończy Janusz Urbański.