Rodzice, którzy obwiniają szpital w Chełmie o spowodowanie śmierci ich nowo narodzonego synka, w poniedziałek zawiadomili prokuraturę.
Zrozpaczeni rodzice są przekonani, że zawinił szpital. W poniedziałek złożyli w Prokuraturze Rejonowej w Chełmie zawiadomienie o przestępstwie.
– Zostało wszczęte śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka – mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Zażądamy pełnej dokumentacji medycznej związanej z tą sprawą. Powołamy też biegłego, który pomoże wyjaśnić wszystkie okoliczności tragedii.
Michałek został pochowany w ostatnią sobotę. – Nasz synek miał zbyt mało płytek krwi i należało je jak najszybciej przetoczyć – mówi pan Grzegorz. – Ale w szpitalu nikt się z tym nie spieszył. Skoro musieli sprowadzać płytki z Lublina, to czy nie lepiej było tam przewieźć Michałka? Kiedy w końcu wezwano z Zamościa karetkę z respiratorem, na transport dziecka do Lublina było już za późno. Michałek doznał wewnętrznego krwotoku.
Dyrekcja szpitala czeka na raport komisji lekarskiej. Ma on wyjaśnić, czy w trakcie stosowania lekarskich procedur doszło do nieprawidłowości. – Dopóki nie zapoznam się choćby ze wstępnymi ustaleniami nic więcej nie mogę powiedzieć. Poza tym, że jest nam bardzo przykro i że bardzo współczujemy rodzicom – mówi Piotr Raszczepkin, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w chełmskim szpitalu.
W szpitalu w Chełmie
• W marcu chełmska prokuratura zajęła się sprawą 3,5-miesięcznego Bartka. Najpierw pogotowie nie chciało przysłać po niego karetki, potem szpital nie chciał przyjąć dziecka na oddział. Gdy w końcu chłopca przewieziono do DSK w Lublinie, na pomoc było już za późno.
• W tym roku sąd skazał lekarzy, którzy pozwolili 25-letniej kobiecie konać w ogromnych bólach. Pacjentka otrzymała pomoc dopiero wtedy, gdy ordynator dostał łapówkę. Za późno – 25-latka zmarła.
• Pod koniec sierpnia zmarł 60-letni pacjent podłączony do respiratora. Ponad 20-letnie urządzenie nagle przestało działać.