Już przeszło trzy tygodnie warszawska Prokuratura Okręgowa prowadzi śledztwo w sprawie kradzieży kart kredytowych b. sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika, jednej z 96 ofiar prezydenckiego samolotu 10 kwietnia pod Smoleńskiem.
– Błyskawicznie, także dzięki współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego i służb specjalnych Rosji, zostali zatrzymani trzej funkcjonariusze OMON, którzy tuż po katastrofie dopuścili się tego haniebnego czynu – mówił w niedzielę rzecznik rządu Paweł Graś w Radiu ZET. Według niego sprawcy czekają już w areszcie na proces i wyrok.
Rosyjskie MSW zaprzecza, by funkcjonariusze milicji przywłaszczyli sobie kartę kredytową Andrzeja Przewoźnika. Rosyjskie media cytują Nikołaja Trubowca, dowódcę milicji kryminalnej w obwodzie smoleńskim. Powiedział on, że nie doszło do zatrzymania pracowników smoleńskiego OMON, ani do popełnienia przez funkcjonariuszy organów porządkowych jakichkolwiek przestępstw związanych z ich pracą na miejscu katastrofy.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie też nic nie wie o zatrzymaniu osób, które wypłaciły pieniądze z konta Przewoźnika.
– Nie dotarła do nas informacja, żeby w tej sprawie został ktoś zatrzymany – poinformowała rzeczniczka prokuratury Monika Lewandowska. Z przekazanych przez nią informacji wynika, że prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie 14 maja.
Stało się to na podstawie materiałów otrzymanych przez Prokuraturę Okręgową z Prokuratury Wojskowej, która wyłączyła ten watek z prowadzonego śledztwa dotyczącego katastrofy pod Smoleńskiem. Z materiałów wynikało, że skradzione zostały dwie karty kredytowe Andrzeja Przewoźnika. Z jednej z nich już 2-3 godziny po tragicznej katastrofie wypłacono ok. 6 tys. zł.