Po raz pierwszy w historii Rada Miasta ani nie przyjęła, ale ani też nie odrzuciła absolutorium dla burmistrza. Ale referendum nie będzie, bo już za pięć miesięcy mieszkańcy pójdą do urn
- Jest to sytuacja bezprecedensowa, bo Rada nie podjęła decyzji ani za przyjęciem, ani za odrzuceniem absolutorium - mówi Janusz Bodziacki, burmistrz miasta.
Do tego potrzebne było 11 głosów. Gdyby taka sytuacja miała miejsce rok temu, to prawdopodobnie skutkowałoby to decyzją o przeprowadzeniu referendum w sprawie odwołania burmistrza i Rady Miasta. Ale do końca kadencji burmistrza zostało mniej niż 9 miesięcy. Zgodnie z polskim prawem, to zbyt krótki okres czasu na rozpisanie. Dlatego i burmistrz, i rada muszą dokończyć kadencję.
To właśnie zbliżające się wybory przyczyniły się do radykalizacji poglądów radnych. - Moim zdaniem cztery lata kadencji obecnego burmistrza to czas stracony dla Lubartowa - mówi Jacek Tomasiak, radny opozycyjny. - Nietrafione zakupy działek pod inwestycje czy nieruchomości plus duże zadłużenie miasta. Burmistrz nie ma się czym chwalić, dlatego głosowaliśmy przeciwko absolutorium - mówi Jacek Tomasiak.
Według sprawozdania z wykonania budżetu za rok 2013, przychody miasta w 2012 roku wyniosły 62,9 mln zł, zaś wydatki wyniosły 64,1 mln zł.
- Jest to jeden z lepiej wykonanych budżetów w ostatnich latach - chwali burmistrza radny Andrzej Kardasz (PiS). -Deficyt wyniósł tylko 1,23 mln zł, przy znacznie większych wydatkach majątkowych. W 2012 roku było to 6,5 mln zł, a w 2013 ponad 8 mln - wylicza radny. - Miasto jest obecnie zadłużone na prawie 19 milionów, co stanowi około 30 proc. jego rocznych dochodów. Jest to bardzo dobry wskaźnik. Opozycja zagłosowała przeciwko burmistrzowi tylko dlatego, że zbliżają się wybory - dodaje radny PiS.
Tymczasem Janusz Bodziacki już deklaruje swój udział w wyścigu do fotel burmistrza. - Mam jeszcze dużo do zrobienia w Lubartowie - mówi obecny burmistrz.
- Swojego kandydata na burmistrza przedstawimy w przyszłym tygodniu - zapowiada Jacek Tomasiak.