Dlatego pojechaliśmy do lekarza do Lubartowa, ale z jego chorobami, Kuba został odesłany do Lublina - mówi zaniepokojona Agnieszka Korzeniewska, dyrektor Domu Dziecka w Kijanach, w którym przebywało dziecko. We wtorek 5-miesięczny malec trafił do szpitala przy al. Kraśnickiej. Prawdopodobnie cierpi na infekcję wirusową.
Kubuś urodził się w sierpniu. Jego 19-letnia matka zrzekła się do niego praw zaraz po porodzie. Wtedy mały trafił do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie, gdzie wykryto u niego groźną chorobę: cytomegalię. Kubuś ma uszkodzoną wątrobę, powiększoną śledzionę, niedokrwistość, niedosłuch oraz cierpi na zaburzenie ośrodkowej koordynacji nerwowej, co oznacza, że najprawdopodobniej jest opóźniony w rozwoju.
W ubiegły piątek malec został przyjęty do Domu Dziecka w Kijanach. - Ma tyle chorób, że mógłby nimi obdzielić kilka osób. Takie dziecko nie powinno znaleźć się w placówce, ale w kochającej rodzinie - uważa dyr. Korzeniewska. Już zaczęła szukać dla niego rodziny adopcyjnej bądź zastępczej. - On potrzebuje ciszy, spokoju, a jeśli rodzina nie znajdzie się do sierpnia, to mały trafi do domu opieki społecznej, co byłoby dla niego najgorszym rozwiązaniem - dodaje.
(mm)