Aż do samej minister edukacji poskarżył się na lubelską podstawówkę jeden z mieszkańców oburzony tym, że szkoła oczekuje od uczniów określonego stroju na lekcje wuefu. – Nikt nie będzie mi narzucał co moje dziecko ma nosić – pisze mężczyzna.
Biała koszulka, ciemne spodenki i miękkie obuwie sportowe – taki strój do ćwiczeń mają przynosić uczniowie miejskiej podstawówki przy ul. Nałkowskich. Jednego z mieszkańców oburzyło to do tego stopnia, że wysłał mailem skargę do Ministerstwa Edukacji Narodowej.
W skardze czytamy, że (pisownia oryginalna) „Dyrekcja rzekomo narzuca rodzicom tej Szkoly aby dzieci na zajecia lekcyjne W-F mialy obowiazkowo ubierac koszulke biala i czarne spodenki czemu sie sprzeciwiam bo nikt nie bedzie mi narzucal co moje dziecko ma nosic i w jakim kolorze bo uwazam ze jak ubierze koszulke czy spodenki innego koloru to krzywda sie nie stanie.”
Ministerstwo nie zajęło się sprawą, tylko przekazało ją Radzie Miasta, bo jej rolą jest rozpatrywanie skarg na dyrektorów miejskich szkół. W Ratuszu ruszyła procedura, a oskarżana o „narzucanie” stroju dyrektorka musiała złożyć Urzędowi Miasta pisemne wyjaśnienia.
Pani dyrektor potwierdziła, że na początku roku szkolnego rodzice są proszeni, by wyposażyli dzieci w białą koszulkę, ciemne spodenki i miękkie obuwie. – Prośba ta podyktowana jest wyłącznie dbałością o czystość i higienę uczniów oraz koniecznością zapewnienia im bezpieczeństwa podczas lekcji – czytamy w wyjaśnieniach Beaty Jezierskiej, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 30.
– Korzystanie na lekcjach wychowania fizycznego z opisanego stroju nie było dotychczas przedmiotem jakichkolwiek uwag, stąd należy uznać, że spotyka się ze zrozumieniem ze strony rodziców i jest przez nich w pełni akceptowalne – pisze dyrektorka. – Dodam także, że dotychczas nie otrzymałam żadnego sygnału o tym, że uczniowie, którzy uczestniczą w zajęciach w stroju innym niż wymagany ponoszą jakiekolwiek negatywne konsekwencje.
Rada Miasta zajęła się sprawą w poniedziałek bardzo późnym wieczorem. Uznała, że skarga jest niezasadna. Jej autor, jak zapewnia dyrekcja „nie jest prawnym opiekunem żadnego z uczniów” podstawówki przy Nałkowskich.