Pani Małgorzata z Łęcznej najadła się dzisiaj wstydu. Na wysokości osiedla Borek pod Lublinem została złapana na przekroczeniu prędkości. Ale nie dostała mandatu. Skończyło się na upomnieniu od kabaretu Ani Mru-Mru.
Skąd pomysł? – Szukaliśmy skutecznego sposobu, aby niekonwencjonalnie dotrzeć do kierowców. O pomoc poprosiliśmy kabaret Ani Mru-Mru – mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. Policjanci czekali na kierowców z kabareciarzami na wysokości osiedla Borek, przy ruchliwej drodze 82 z Łęcznej do Lublina.
– Gdy zobaczyłam policjanta z lizakiem, to się przestraszyłam. Potem okazało się, że to najmilsza kontrola w mojej karierze kierowcy. Dostałam płytę kabaretu z autografami, a dzieciaki po pluszaku – mówi Jolanta Kierkowska z Łęcznej. Kobieta została nagrodzona za prawidłową jazdę i zgodne z przepisami przewożenie dzieci w fotelikach.
Kabaret bez zastanowienia włączył się do akcji. – W ciągu roku przejeżdżamy po polskich drogach ponad 100 tysięcy kilometrów. Nieraz ocieraliśmy się o trudne sytuacje. Wiemy, jak ważna jest dbałość o bezpieczeństwo – mówi Michał Wójcik z kabaretu Ani Mru-Mru.
Więcej szczęścia miała pani Małgorzata, przyłapana na przekroczeniu szybkości o 20 km/h. Skończyło się na upomnieniu ze strony patrolu Ani Mru-Mru i kilku gadżetach. – Jest mi wstyd. To mi dało do myślenia – powiedziała po "szczęśliwej” kontroli pani Małgorzata z Łęcznej.
Policja obiecała, że na tym patrolu się nie skończy. – Ale wszystko zależy od tego, czy artyści będą mieli wolne terminy – dodaje Janusz Wójtowicz.