Wznowiona została akcja odłowu lisów żyjących na terenie miasta. Kilka z nich już wywieziono za miasto. Bardziej przezorne są dziki. Ani jeden nie złapał się w klatki, które zostały rozstawione na terenie Sławina.
Wabikiem na zwierzęta jest pożywienie umieszczone w klatce, która zatrzaskuje się, gdy do środka wejdzie zwierzę. Tak pojmany łakomczuch ma być później potraktowany środkiem nasennym i we śnie wywieziony kilkadziesiąt kilometrów za Lublin.
Jak dotąd nie było ani jednego dzika, który skusiłby się na taką wycieczkę, chociaż na Sławinie ustawiono dwie takie klatki. – Poczekamy jeszcze dwa tygodnie, a potem przestawimy klatki w inne miejsca – mówi Olga Mazurek-Podleśna z Urzędu Miasta. – Jednak ustawimy je w tej samej dzielnicy – zastrzega.
To właśnie ze Sławina płynie najwięcej skarg na niezapowiedziane wizyty dzików, które zjawiają się w ogródkach, ryją w ziemi i coraz mniej przejmują się obecnością ludzi. Ale dziki są oskarżane o znacznie poważniejsze występki. O zaginięciach psów atakowanych przez dziki alarmował prezydenta miejski radny PiS, Stanisław Brzozowski. Prezydent odpowiedział radnemu, że dziki będą odławiane przy użyciu specjalnych klatek. Ale nic to nie daje.
Podobnym niepowodzeniem zakończyła się prowadzona w lutym akcja odłowu lisów, które też nie chciały wchodzić do klatek. Zaraz po tej porażce lubelski Ratusz zapowiedział, że powtórzy akcję jesienią i liczył na większe efekty. Problemem okazało się znalezienie wykonawcy takiej usługi, bo na ogłoszenie nie odpowiedział nikt.
Przez chwilę urzędnicy rozważali nawet wycofanie się z pomysłu. Zwłaszcza że zgłoszenia o lisach biegających po mieście zdarzały się w tym roku zdecydowanie rzadziej niż w poprzednim. Do końca października Straż Miejska odebrała 131 takich sygnałów, podczas gdy w zeszłym roku niemal trzykrotnie więcej, bo 361.
Na początku listopada telefon w Straży Miejskiej zaczął dzwonić jakby częściej. Urzędnicy dogadali się z tą samą lecznicą, która ustawiała klatki w lutym. Tym razem sukcesów jest nieco więcej, bo do tej pory wywieziono z Lublina już sześć lisów, a akcja ma trwać jeszcze przez 10 dni.
Dlaczego odłów lisów się udaje, a klatki na dziki stoją puste? Może nieelegancko to sugerować, ale świnie – bądź co bądź bliska rodzina dzików – są wysoko na liście najinteligentniejszych zwierząt. A lisów na tej liście jakoś nie widać.