Co piąty trzylatek nie znalazł miejsca w miejskim przedszkolu. Miejsc zabrakło także dla 9 proc. chętnych dzieci w wieku 4 lat. Ale jeszcze nic straconego, bo część miejsc na pewno się zwolni.
Nie wszyscy rodzice znaleźli miejsca dla swych córek i synków. Zabrakło ich dla ponad 650 dzieci, w tym dla 433 trzylatków i 220 czterolatków. To lepiej niż w zeszłym roku, kiedy miejsc w przedszkolach zabrakło dla 850 dzieci w tym wieku.
– Miejsca na pewno się zwolnią – mówi Barbara Czołowska, zastępca dyrektora Wydziału Oświaty i Wychowania w Urzędzie Miasta.
Dlaczego będzie luźniej? – Do końca czerwca rodzice przyjętych dzieci powinni podpisać umowy z dyrektorami przedszkoli. Na pewno nie wszyscy to zrobią. Część z tych, którzy podpiszą umowę, zmieni swoją decyzję pod koniec sierpnia, bo uznają, że ich dziecko nie jest jeszcze emocjonalnie gotowe, by iść do przedszkola lub nie jest w wystarczającym stopniu samodzielne – wylicza Czołowska.
Urzędnicy spodziewają się też, że tak jak w latach ubiegłych, tak i w tym roku kolejne miejsca zwolnią się w połowie września. Właśnie wtedy część rodziców dochodzi do wniosku, że ich dziecko nie jest w stanie zaaklimatyzować się w przedszkolu i po prostu rezygnuje z dalszych usług placówki.
Choć w tym roku miasto przygotowało dodatkowe miejsca dla dzieci, to w ostatecznym rozrachunku zmieniło się niewiele, bo… zmieniły się przepisy. W zeszłym roku rodzice pięciolatków mogli, ale nie musieli posyłać swoich dzieci do przedszkola. W tym roku nie mają już wyboru, ale obowiązek. Właśnie, dlatego system preferował starsze dzieci.
Nabór trwa teraz w placówkach niepublicznych, które dla wielu rodziców są zbyt kosztowne. Mają one ok. 3 tys. miejsc.