Na skrzyżowaniach pojawią się tablice z informacją, którą trasą da się przejechać szybciej. Karetki i spóźnione autobusy same włączą sobie zielone światło, a system automatycznie wykryje wypadki drogowe. Wszystko po to, żeby korki w stolicy regionu były mniejsze.
Już za ok. dwa tygodnie poznamy firmę, która zaprojektuje i zbuduje system. O zlecenie walczy dziewięciu chętnych, w tym kilku zagranicznych. Ratusz ma na ten cel 29,5 mln zł. Kosztorysy cztery firm: hiszpańskiej, rumuńskiej i dwóch polskich nie przekroczą tej kwoty.
– Projekt obejmie 67 głównych skrzyżowań – mówi Andrzej Matacz z Zarządu Dróg i Mostów. – Chodzi o śródmieście i główne trasy, jak np. al. Kraśnicka, al. Solidarności, czy Droga Męczenników Majdanka.
Skrzyżowania zostaną połączone w system, który w czasie rzeczywistym ma reagować na to, co dzieje się na ulicy. Urządzenia będą odpowiednio wydłużać lub skracać zielone światło. Na podstawie danych z GPS przepuszczą na skrzyżowaniach spóźnione miejskie autobusy. Zielone światło ma się samo zapalać też dla karetek czy wozów strażackich.
A to nie wszystko. Komputery – analizując sytuację na drodze – same będą wykrywać nienormalne sytuacje. Odróżnią, czy nagłe zatrzymanie lub spowolnienie ruchu to efekt awarii autobusu, czy też wypadku. A wtedy system sam zawiadomi służby ratunkowe. A jeśli do zdarzenia dojdzie w zasięgu miejskiej kamery, to skieruje tam jej obiektyw, a obraz trafi na wielki monitor w centrum zarządzania ruchem. Projekt zakłada też ustawienie dodatkowych kamer w newralgicznych punktach.
Dodatkowo w 10 (a w przyszłości w 25) punktach miasta staną elektroniczne tablice z informacjami o wypadkach, rozkopanych miejscach i innych utrudnieniach lub zmianach w organizacji ruchu. Wyświetlacz podpowie też, którędy da się pojechać szybciej. Pokaże też, jaki jest przewidywany czas potrzebny do pokonania następnego odcinka drogi.
Całość ma być gotowa za niecałe trzy lata, ale poszczególne udogodnienia będą stopniowo pojawiać się już wcześniej.
Do tego czasu kierowcy nie mają jednak co liczyć na znane m.in. z Rzeszowa wyświetlacze przy sygnalizatorach informujące, ile czasu zostaje do końca czerwonego lub zielonego światła. Ratusz tłumaczy, że takie urządzenia da się montować tylko tam, gdzie sygnalizacja działa "na ślepo”, nie analizując danych z czujników w jezdni. W Lublinie jest tylko 10 takich sygnalizacji, m.in. na Krakowskim Przedmieściu i ul. Popiełuszki.
– Tylko w dwóch miejscach wyświetlacze dałyby jakiś efekt – przyznaje Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik prezydenta. – Tam, gdzie jest duży ruch ciężarówek – precyzuje Matacz. Urzędnicy wskazują tylko na skrzyżowania al. Solidarności/Ducha i al. Kraśnicka/Bohaterów Monte Cassino. Ale obydwa w niedługim czasie mają być przebudowane.
– Taki system z pewnością ułatwi ruch – mówi Andrzej Doszko, taksówkarz. – Dopóki jednak w Lublinie kierowcy nie naucza się dynamiczniej ruszać na światłach, to żaden system nie pomoże.