W centrum Lublina, kosztem kilkuset tysięcy złotych, może stanąć maszt wysokości wieżowca z flagą o wielkości mieszkania. Władze miasta zgodziły się udostępnić grunt pod taką konstrukcję – to rondo obok Zamku. Budowa miałaby się skończyć na 100-lecie odzyskania niepodległości przez Polskę
Plan jest taki, żeby zdążyć na 11 listopada. Lublin zasługuje na coś takiego – mówi Marek Wątorski, prezes lubelskiej Fundacji „Ruchu Solidarności Rodzin”, która złożyła wniosek o pozwolenie na budowę „Masztu Niepodległości”. Wcześniej wystarała się u władz miasta o zgodę na wykorzystanie na ten cel gruntu na środku ronda Dmowskiego.
– Zarządca drogi zgodził się na postawienie trwałego obiektu na miejskiej działce – potwierdza Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. – Zezwolenie wydane jest na maszt o wysokości 35 metrów z zamocowaną na szczycie biało-czerwoną flagą państwową o wymiarach 560 cm na 896 cm.
Dzięki takiej zgodzie fundacja mogła wystąpić o pozwolenie na budowę. – Wniosek wpłynął kilka dni temu, jest rozpatrywany, decyzji jeszcze nie ma – mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta. Zgoda konserwatora zabytków nie będzie tu konieczna. – Rondo znajduje się poza obszarem wpisanym do rejestru i objętym ochroną – wyjaśnia Hubert Mącik, miejski konserwator zabytków.
Jak dużo może kosztować maszt? – W zależności od szczegółowych rozwiązań koszt może się wahać od 300 tys. do 600 tys. złotych – wyjaśnia Wątorski i potwierdza, że flaga miałaby być podświetlana. Nie zdradza tego, jak sfinansowana miałaby być budowa, więcej szczegółów obiecuje podać na początku września. Pewne jest, że takiego wydatku – jak na razie – nie przewidziano w budżecie Lublina.
O wyłożenie z miejskiej kasy 500 tys. zł na budowę masztu na rondzie Dmowskiego upominali się już dwa lata temu, ale bezskutecznie, radni Prawa i Sprawiedliwości. Wtedy jednak nie mówiono o „Maszcie Niepodległości”, tylko o „Maszcie 700-lecia” mającym upamiętnić 700. rocznicę nadania Lublinowi praw miejskich.
– Z fundamentu wychodziłyby trzy metalowe stopy, które na pewnej wysokości zbiegną się w jeden maszt. Te trzy stopy symbolizują wielokulturowość Lublina na przestrzeni 700-letniej historii miasta. Chodzi o kulturę polską, żydowską i wschodnią – opowiadał Wątorski pod koniec 2016 r.
– To bardzo ciekawy pomysł na obchody 700-lecia miasta – zachwalał Tomasz Pitucha, szef klubu radnych PiS. Jego wniosek o pół miliona na budowę masztu nie zdobył wymaganej większości podczas głosowania w Komisji Budżetowo-Ekonomicznej, więc pomysł upadł.
Od tamtej pory minęły dwa lata i w tym czasie maszt zmienił nazwę, znaczenie i zmalał z 45 do 35 metrów. Kilka miesięcy temu zwolennicy takiej budowli zgłosili budowę masztu jako jeden z projektów do budżetu obywatelskiego (koszt oszacowali na 50 tys. zł), ale nie obok Zamku, tylko na rondzie Lubelskiego Lipca ’80 (koło Gali). Pomysł nie zostanie poddany pod jesienne głosowanie, bo nie przeszedł oceny formalnej. Został zdyskwalifikowany przez komisję ze względu na to, że wskazane rondo czeka wkrótce przebudowa.
Sam pomysł nie jest oryginalny, bo maszt z wielką flagą Rzeczypospolitej, podobny do planowanego w Lublinie i wysoki na 60 m, już od czterech lat stoi przy warszawskim rondzie Zgrupowania AK „Radosław” (dawne rondo Babka), tuż obok centrum handlowego Arkadia.