1800 zł przy pełnym etacie. Tyle dostają „na rękę” pielęgniarki szkolne. Zarabiają najmniej ze wszystkich pielęgniarek, a wiele wskazuje na to, że ich wynagrodzenia jeszcze spadną
Wysokość zarobków pielęgniarek szkolnych zależy od liczby uczniów. – Do pełnego etatu potrzebujemy 1100 dzieci. Wynagrodzenie nalicza się mnożąc liczbę uczniów przez tzw. stawkę kapitacyjną, która wynosi obecnie 4,5 zł. Za cały etat dostajemy więc ok. 4,5 tys. zł. Od tego trzeba jednak odliczyć m.in. 1000 zł na ZUS, ok. 100-500 zł za wynajęcie gabinetu w szkole, opłaty za utylizację odpadów medycznych czy zakup środków dezynfekcyjnych i leczniczych, ubezpieczenie – wylicza Ewa Stróżyk, pielęgniarka szkolna w Lublinie. – Na rękę zostaje nam więc ok. 1,8-1,9 tys. zł.
To maksymalne wynagrodzenie na jakie może liczyć szkolna pielęgniarka. – W przypadku dzieci niepełnosprawnych tzw. stawka kapitacyjna jest wyższa, ale wtedy grupa dzieci jest mniejsza, więc nie przekłada się to na wyższe zarobki – tłumaczy Małgorzata Wojciechowska, prezes Krajowego Stowarzyszenia Pielęgniarek Medycyny Szkolnej. – W związku z niżem demograficznym pielęgniarki bardzo obawiają się o swoje wynagrodzenia. Uczniów przecież stale ubywa. Już teraz w rzadko której placówce jest 1100 uczniów.
W związku z tym pielęgniarki często pracują w kilku placówkach na raz. – Musimy w nich być kilka razy w tygodniu. To spory problem, zwłaszcza gdy coś się stanie – tłumaczy Wojciechowska. - Zdarza się, że w jednej szkole musimy zostać dłużej, bo np. czekamy na karetkę, a z drugiej dostajemy już telefon, że też jest jakaś nagła sytuacja.
– W naszej szkole pracują dwie pielęgniarki. Jedna pracuje przez trzy dni w tygodniu, druga jeden dzień od godz. 8 do 15. Jest spora rotacja, co rok-dwa lata pielęgniarki się zmieniają – mówi Anna Kwapińska, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 4 w Lublinie, w której uczy się 667 dzieci. – Do ich zadań należy m.in. przegląd czystości, fluoryzacja, działania profilaktyczne, a także pomoc w nagłych przypadkach np. upadku czy bólu brzucha.
Pielęgniarki szkolne obawiają się zmian, które może przyjąć Ministerstwo Zdrowia. – To na razie plany, ale bardzo dla nas niepokojące. Dotychczas prowadziłyśmy samodzielne praktyki, a teraz są plany, że będziemy zatrudniane przez lekarza rodzinnego – mówi Stróżyk. – Dotyczy to także położnych i pielęgniarek środowiskowych. To pogwałcenie naszej samodzielności. I w efekcie będziemy zarabiać jeszcze mniej niż obecnie.
W środę podczas zespołu parlamentarnego ds. pielęgniarek, położnych i innych pracowników ochrony zdrowia Minister Radziwiłł poinformował, że trwają prace nad oddzielną regulacją dotyczącą medycyny szkolnej.