Rozpoczął się proces recydywisty, który po pijanemu i po psychotropach zaatakował innego mężczyznę. Chciał z nim walczyć na noże. Ranny przeżył dzięki reakcji świadka i policjantów.
Nieobliczalny, uzależniony od alkoholu i leków – taki obraz Piotra G. kreślą śledczy. 41-letni ślusarz z Łęcznej, pracownik kopalni, zasiadł wczoraj na ławie oskarżonych Sądy Okręgowego w Lublinie. Odpowiada za usiłowanie zabójstwa. Nie przyznaje się do winy.
– Doszło do sprzeczki, bo pokrzywdzony wulgarnie mówił o mnie i mojej partnerce – wyjaśniał w sądzie Piotr G. – Doszło do szarpaniny i zranienia nożem. Nie miałem zamiaru nikogo pozbawiać życia, ale nie byłem w stanie nad sobą zapanować.
Do napaści doszło w lutym tego roku w Łęcznej. Piotr G. i jego późniejsza ofiara – Piotr K. poznali się w barze. Nowy znajomy oskarżonego pił później jeszcze u kolegi. Kiedy wracał do domu ul. Patriotów Polskich, poczuł ciepło na barku i zobaczył krew. Kiedy się odwrócił, zobaczył stojącego za nim Piotra G.
Z akt sprawy wynika, że 41-latek był uzbrojony w trzy kuchenne noże. Paweł K. krzyczał „co chcesz, co ja ci zrobiłem”. Piotr G. ruszył na niego grożąc śmiercią. Po chwili kazał mężczyźnie walczyć z nim na noże. Kiedy Paweł K. odmówił, napastnik dwa razy ugodził go nożem w bark. Ranny mężczyzna uciekał, ale po ok. 100 metrach przewrócił się. Piotr G. dogonił go i zadał mu jeszcze przynajmniej trzy ciosy.
Awanturę obserwował z balkonu mieszkaniec osiedla. Wezwał policję. Mundurowi bardzo szybko dotarli na miejsce. Widzieli, jak Piotr G. zadaje ofierze ciosy nożem w plecy. Paweł K. krzyczał: „Ratunku, on mnie zabije”.
Policjanci potraktowali nożownika gazem. Mimo tego, Piotr G. wyrwał się i uciekał. Po pościgu został obezwładniony. Jeden z policjantów zauważył, że Piotr K. jest w poważnym stanie. Z jego ran wylewały się wnętrzności i krew. Mężczyzna miał również szereg ran pleców i barku. Piotr K. trafił do szpitala, gdzie przeszedł Trafił do szpitala, gdzie przeszedł dwie operacje. Lekarze uratowali mu życie.
Piotr G. po zatrzymaniu był bardzo agresywny. Atakował policjantów i groził śmiercią badającemu go lekarzowi. Okazało się, że mężczyzna ma ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Był również pod wpływem leków psychotropowych.
– Żałuję tego, co się stało. To było niepotrzebne i spowodowane alkoholem – tłumaczył w sądzie Piotr G. – Chciałbym przeprosić. Alkohol wziął górę nad wszystkim.
Piotr G. był już wielokrotnie karany. Jest uzależniony od alkoholu i leków. Grozi mu nawet dożywocie.