Jeśli wygra, będzie miał cztery dni na pokonanie psim zaprzęgiem trzystu kilometrów przy trzaskającym mrozie. Każdy głos przybliża podróżnika Kamila Zinczuka do udziału w rajdzie
– Chodzi o to, żeby pokazać, że każdy człowiek wyposażony w odpowiedni sprzęt jest w stanie przetrwać w najbardziej ekstremalnych warunkach – mówi Zinczuk, lubelski podróżnik i przedsiębiorca i były radny miejski. – Na starcie staje 20 osób. Każdy ma do dyspozycji psi zaprzęg i opiekuna. Na dotarcie przez Skandynawię do wybrzeży Morza Norweskiego są cztery dni, czyli do pokonania jest 70–80 kilometrów dziennie.
Kamil Zinczuk od lat pasjonuje się daleką północą. W ub. roku wziął udział w podobnym wyścigu. W odróżnieniu od polarnego rajdu ten organizowany jest latem i liczy 110 kilometrów. Lublinianin trasę pokonał w 99 godzin. W sumie w ciągu ostatnich kilku lat Skandynawię odwiedzał trzykrotnie. – Byłem tam późną jesienią i wczesną wiosną, ale nigdy zimą. A warunki polarne to zupełnie co innego – przyznaje.
Uczestników imprezy wyłoni internetowe głosowanie. Reprezentanci Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Czech, Norwegii, Danii, Finlandii oraz krajów Beneluksu mają zapewnione po jednym miejscu w rajdzie. O pozostałe wolne miejsca rywalizują obywatele innych państw, w tym Polski. W tym gronie wśród ponad 120 osób jest Zinczuk.
– Do tej pory zebrałem ponad 1300 głosów, głównie siłami własnymi oraz moich znajomych z Facebooka, bo aby zagłosować, trzeba mieć konto na tym portalu – opowiada. Ten wynik daje mu aktualnie piąte miejsce. – Czołówka ucieka, ale do końca głosowania zostało jeszcze trochę czasu. Wierzę, że nastąpi efekt kuli śnieżnej i ta idea, by wysłać mnie na daleką północ zostanie podchwycona przez innych użytkowników Facebooka i za pięć miesięcy wezmę udział w tym rajdzie – kończy lublinianin.
Głosowanie trwa do 10 grudnia na stronie www.fjallravenpolar.com. Wyścig w kwietniu.