Madina Iwanow z Białorusi, która w marcu dostała polskie obywatelstwo, razem z czworgiem dzieci może zostać bez dachu nad głową. Z mieszkania w Lublinie, które teraz wynajmują, musi wyprowadzić się
do 30 czerwca.
W dotychczasowym mieszkaniu pani Madina płaciła tylko rachunki, właściciel nie liczył za wynajem.
– Jeśli ktoś mógłby nas przyjąć na takich warunkach, bylibyśmy bardzo wdzięczni. Chociaż tymczasowo. Mogłabym pomagać w pracach domowych, robić zakupy. Nie mam się do kogo zwrócić, cała moja rodzina mieszka na Białorusi – prosi o pomoc kobieta.
Madina Iwanow złożyła podanie o przyznanie lokalu do remontu. Niestety, na decyzję Wydziału Spraw Mieszkaniowych Urzędu Miasta w Lublinie trzeba czekać dwa tygodnie.
– Komisję społeczną możemy zwołać dopiero na 30 czerwca – mówi Ewa Lipińska, dyrektor wydziału. I dodaje: Jednak opinia nie jest jednoznaczna z uzyskaniem lokalu. Na to trzeba będzie poczekać trochę dłużej. Przecież taki lokal musi spełniać pewne warunki: ma tam mieszkać pięcioosobowa rodzina, a jedno z dzieci jest ciężko chore.
Kiedy miasto znajdzie coś odpowiedniego? – Trudno powiedzieć. Tym bardziej że w pierwszej kolejności musimy pomóc kilku innym rodzinom, m.in. pogorzelcom z ul. Dominikańskiej – mówi dyr. Lipińska.
Rodzinie Madiny Iwanow pomaga Stowarzyszenie "Wspólne Korzenie”. – Udało mi się namówić kilku przedsiębiorców do współpracy – mówi Zbigniew Wojciechowski, prezes stowarzyszenia. – Zadeklarowali, że wyremontują za darmo mieszkanie, które przydzieli miasto. A to przecież wyjątkowa sytuacja. Rodzina utrzymuje się tylko z zasiłków i dorywczych prac, które podejmuje pani Madina. Nie mieliby pieniędzy na remont. A taki jest warunek.