Wybory prezydenckie są ważne – uznał Sąd Najwyższy. Wkrótce więc w całej Polsce rozpocznie się wielkie niszczenie kart i spisów wyborczych. Setki ton sprasowanego papieru trafi między innymi do naszych łazienek.
– Wtedy możemy wystąpić do Archiwum Państwowego o zgodę na zniszczenie kart i spisów wyborczych – wyjaśnia Sławomir Sołtys z lubelskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
Dokumenty nie zostaną jednak zniszczone od razu. Muszą jeszcze trochę poleżeć. – Czekamy minimum 30 dni, zanim wystąpimy o zgodę na ich zniszczenie. Takie są przepisy. Chodzi o to, że w tym czasie mogą być udostępnione sądowi lub prokuraturze – tłumaczy Sołtys.
Z kartek robią bele
– Szybkość pracy zależy od tego czy musimy po dokumenty jechać czy gminy same je do nas przywożą. Zdarza się, że kilka gmin ma jeden punkt zbiorczy. Wtedy jest nam dużo łatwiej. Przyjeżdżamy ciężarówką i zabieramy za jednym zamachem 5–6 ton – opowiada Jerzy Gwizda z firmy Eko-Mar, z której usług korzystała do tej pory lubelska delegatura KBW.
W siedzibie Eko-Maru dokumenty najpierw są cięte za pomocą niszczarki, a później przetwarzane na papierowe bele. Jedna taka bela waży nawet 80–90 kilogramów.
Mozolnie, ale bezpiecznie
– Mimo że pracujemy po kilka godzin dziennie bez przerw, nie mieliśmy jeszcze awarii. Wszystko działa na fotokomórkę, więc o wypadku nie ma mowy. Ręki też nie utnie, bo wsyp jest zbyt głęboki, żeby można było dotknąć noży – wyjaśnia Gwizda. – Ale belownica ma siłę nacisku ok. 9 ton, więc jak już sprasuje to na amen.
Dwie tony w dwa dni
– Transport z jednej gminy waży średnio 2 tony. Jego zniszczenie zajmuje nam góra dwa dni. Nie możemy tego jednak mnożyć przez liczbę gmin. Bo niektóre urzędy niszczą na własną rękę – mówi Gwizda.
Jako pierwsze do maszyny trafiają spisy wyborcze. To dokumenty zawierające dane osobowe, więc trzeba się ich pozbyć na samym początku. Potem kolej na karty. – Przy wyborach prezydenckich mamy mniej roboty, bo karty wyborcze są mniejsze niż w wyborach parlamentarnych – zauważa Gwizda.
Po pracy firma wydaje certyfikat zniszczenia, a bele pociętego papieru wędrują do papierni. Tam przerabia się je m.in. na papier toaletowy.