Czy Janusz Palikot wylewa fundament pod własną partię? Wciąż jest w PO, ale mobilizuje zwolenników. Na swojej nowej stronie internetowej chwali się wpisami ponad 10 tys. osób.
"Panie Januszu, cieszę się że Pan jest. Gdyby nie Pan (no i może jeszcze Stefan Niesiołowski) to oglądając i czytając informacje o tym to wyczynia PiS dostałbym ciężkiej schizy. Tak więc śmiem prosić o WIĘCEJ Pana!” pisze Sławek Szymański.
Z kolei Tomek narzeka: "Witam Pana. Szkoda, że nie mogę z Panem pogadać przy piwku. Lubię takie nietuzinkowe osobowości. Sztywniacy w polityce nie potrafią dostrzec, że Pan potrafi nazywać rzeczy po imieniu, a oni posługują się tylko inicjałami…”.
A Marta chwali: "Nie boi się Pan mówić głośno tego o czym po cichu myśli nasze społeczeństwo. Głos poparcia dla Pana” (pisownia oryginalna).
Palikot idzie na całość
Palikot zaczął mobilizować zwolenników po tym jak kolejny raz zawisła nad nim groźba wyrzucenia z Platformy. Wniosek złożył europoseł Filip Karczmarek (PO). Powodem była wypowiedź Palikota o konieczności zbadania, czy prezydent Lech Kaczyński nie był pod wpływem alkoholu, gdy wchodził na pokład samolotu, który rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem.
Teraz lubelski poseł idzie na całość. Na swoim internetowym blogu żąda m. in. upublicznienia zapisu rozmowy między Lechem i Jarosławem Kaczyńskim odbytej z pokładu samolotu.
Żąda przesłuchania pracowników kancelarii prezydenta na okoliczność tego, co Lech Kaczyński robił w nocy poprzedzającej katastrofę.
Żąda też informacji o tym, jakie substancje znajdowały się we krwi zmarłego prezydenta.
Za i przeciw
– Zwoływanie kibiców i tworzenie ruchu poparcia to zręczny ruch Palikota. Z jednej strony pokazuje liderom Platformy: patrzcie ilu ludzi ma podobne poglądy jak ja. Z drugiej grozi: mogę zabrać wam część zwolenników – mówi nam działacz Platformy Obywatelskiej z Lubelszczyzny niezbyt przychylny swojemu partyjnemu szefowi.
Tymczasem na pozbycie się niesfornego kolegi z Platformy mają ochotę jej konserwatywni działacze. W tym kontekście wymienia Jarosława Gowina. Miłością do lubelskiego posła nie pała także nowy marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna.
Za to po stronie Palikota stali dotychczas Bronisław Komorowski i Donald Tusk.
Szkodzi czy pomaga?
Los kontrowersyjnego posła zależy teraz od kalkulacji, jaką robią szefowie Platformy: Palikot szkodzi czy pomaga partii?
Lublin był jedynym miastem wojewódzkim, w którym Komorowski poległ w pojedynku z Jarosławem Kaczyńskim. Niektórzy komentatorzy zauważają, że lubelski poseł mógł zniechęcić do Komorowskiego bardziej umiarkowanych wyborców.
– Za to przyciągnął osoby o lewicowych poglądach – przekonuje Piotr Sawicki członek zarządu regionu PO na Lubelszczyźnie.
Palikot faktycznie zaczął uwodzić ludzi, do których zazwyczaj odwoływał się Sojusz Lewicy Demokratycznej. Na przykład atakuje Kościół obarczając go odpowiedzialnością zbiorową za poparcie udzielone przez część księży Kaczyńskiemu.
– Lubelszczyzna jest bardzo konserwatywna. Gdyby Palikot był szefem regionu gdzieś na zachodzie Polski, to by go tam nosili na rękach – ocenia Sawicki.
Senyszyn bis
– Odnoszę wrażenie, że poseł Palikot w swoich wypowiedziach to dziś taka Senyszyn bis (Joanna Senyszyn, posłanka SLD – red). Próbuje nieudolnie naśladować jej antyklerykalizm. Jego skandaliczne ataki na wiele osób i instytucji – teraz na Kościół – szkodzą Platformie – ocenia Grzegorz Raniewicz poseł PO z Lubelszczyzny.
Palikot i ludzie z jego otoczenia przekonują, że kandydat Platformy nie wypadł źle w naszym regionie. Jednak poniedziałkowe posiedzenie Rady Regionu PO zaczął od rozliczania, kto odpowiada za przegraną Komorowskiego w Lublinie i w całym regionie. Winą obarczył wewnętrznych oponentów: sześciu z ośmiu posłów z lubelskiego.
Palikot gra na siebie
Jak przekonuje Eryk Mistewicz, specjalista od marketingu politycznego, Janusz Palikot jest megalopolitykiem: zajmuje się przede wszystkim promocją siebie. A robi to w stylu przypominającym wyczyny Silvio Berlusconiego premier Włoch. Podobnie jak lider Forza Italia, przeszedł do polityki z biznesu, ma niewyparzony język i jest równie nieobliczalny.
– Już jak wchodził do polityki kilka lat temu, to nie krył przed nami, że jest nim zafascynowany – mówi Dariusz Piątek radny miejski z Lublina i były działacz PO.
– Niestety chęć promowania własnej osoby coraz bardziej odpycha Palikota od Platformy – dodaje Raniewicz.
– Jeśli Palikot zostanie zawieszony w partii, to odejdzie z Platformy – mówi jeden ze współpracowników kontrowersyjnego posła.
Czy wtedy zdecyduje się na uruchomienie własnej partii? Kilka, a nawet kilkanaście tysięcy wpisów poparcia na stronie internetowej to mizerny kapitał. Kiedy trzy lata temu wystartował w wyborach pod szyldem PO zdobył ponad 44 tys. głosów.