Gdy się wystarczająco skoncentrujemy, gdzieś w tłumie dostrzegamy Chrystusa dźwigającego krzyż, na którym On wkrótce umrze. Malarz dołożył wszelkich starań, by tę najważniejszą postać ukryć. Jaki miał w tym cel? To dobre pytanie.
– Co współczesnego Kowalskiego może zainteresować w obrazie, który powstał ponad 400 lat temu? To samo, co zaciekawiało XVI-wiecznego kupca z Brukseli, który patrzył na "Drogę krzyżową”. Osobista perspektywa. Malarz biblijną historię umieścił we współczesnej mu scenerii. A przy tym tak skomponował swoje dzieło, że patrzący obserwuje tę historię z pozycji lotu ptaka, ogarniając wzrokiem rozległą przestrzeń – mówi Arkadiusz Adamczuk, historyk sztuki z Lublina.
– Ten obraz jest genialnie skomponowany. Wzrok widza błądzi dokładnie, tak jak chce Bruegel. Ślizga się po pagórkowatym terenie, wodzi po kolorystycznych plamach, jakie tworzą jeźdźcy w czerwonych tunikach. Dopiero po chwili zatrzymuje się na Jezusie upadającym pod ciężarem krzyża.
Z obrazu w film
– Dajcie sobie czas. Godzinę, miesiąc – albo rok, jeśli zachodzi taka potrzeba – tak radzi patrzącym Michael Francis Gibson, autor niezwykłego eseju "Młyn i krzyż”. Eseju, który stał się kanwą scenariusza eksperymentalnego filmu Lecha Majewskiego pod tym samym tytułem. Nie ma chyba na świecie osób, które dokładniej niż ci twórcy znają "Drogę krzyżową” Pietera Bruegla. Reżyser oraz historyk i krytyk sztuki poświęcili trzy lata i dzięki użyciu nowych technologii stworzyli film porównywany z ogromnym cyfrowym gobelinem. W rolę Bruegla wcielił się Rutger Hauer; kolekcjonera jego obrazów zagrał Michael York, zaś Marię: Charlotte Rampling.
Bruegel zgromadził na swoim obrazie ponad pięćset różnych postaci. W tej przelewającej się przez równinny pejzaż masie znajdziemy nie tylko wieśniaków. Są tu handlarze, notable, parobcy, robotnicy, klerycy, mnisi, urzędnicy, żołnierze, aktorzy, żebracy i cyganie. Do tego jakieś czterdzieści koni, około dwudziestu ptaków, co najmniej osiem psów.
Po kim płacze Matka Boska
Święte Kobiety. Umiejscowienie tej monumentalnej, przypominającej malowidło ołtarzowe grupy na pierwszym planie "Drogi krzyżowej” jest, zdaniem fachowców, bez wątpienia jedną z najoryginalniejszych koncepcji artystycznych, na jakie natrafiamy w całej sztuce wcześniejszych wieków.
Co skłoniło Bruegla, by wpleść w obraz taki cytat? Gibson uważa, że malarz chciał w ten sposób przeciwstawić zgrzebnej codzienności: duchowy aspekt cierpienia i litości. Sceny, namalowane w nowoczesnym stylu, odzwierciedlają czasy współczesne artyście. A ów piękny cytat stylistyczny można interpretować jako przywołanie poprzedniego stulecia. Lepszego stulecia. Jak chce autor eseju: święci powracają z przeszłości, by opłakiwać obecny los Flandrii, która w czasach Breugla była pogrążona w wojnie religijnej.
Roode Rocx czy Rzymianie
Reformacja i wszelkie formy protestu wobec narzucanej przez Hiszpanów religii katolickiej były tropione i krwawo tępione. Hiszpanie to na obrazie rząd czerwonych punkcików. To dwa rzędy jeźdźców w czerwieni, którzy eskortują na Golgotę Chrystusa. – Mając tego świadomość, możemy sobie wyobrazić, co czuli współcześni Bruegla, gdy ujrzeli na obrazie czerwone tuniki. Osławione Roode Rocx były strojem znienawidzonej najemnej policji hiszpańskiego króla. Czerwona, kropkowana linia, która biegnie w poprzek obrazu, dzieli go na pół – pisze Gibson.
Obraz sprzed 400 lat stawia tym samym znak równości między tymi, którzy ginęli w Antwerpii od terroru Hiszpanów – a tymi, których stracono przez ukrzyżowanie, tę okrutną formę egzekucji, stosowaną przez Rzymian w Judei.
Zawrzyjcie z obrazem znajomość
Ale co Kowalskiego obchodzi obraz, nawet z politycznym podtekstem i nawet piękny, który ma 400 lat?
– Zawrzyjcie z obrazem znajomość. Wejdźcie do malowanego świata Pietera Bruegla bez żadnych wstępnych założeń. Gdy się wystarczająco skoncentrujecie, gdzieś w tłumie dostrzeżecie Chrystusa dźwigającego krzyż. Czy długo Go szukaliście? Pytanie nie jest wcale tak bezzasadne. Bruegel dołożył wszelkich starań, by tę najważniejszą ze wszech miar postać ukryć w gęstym tłumie. Obraz nosi tytuł "Droga krzyżowa” i powstał w 1564 roku. Na początek wystarczy; więcej na razie nie musicie wiedzieć. Zresztą, o samym Brueglu także niewiele więcej wiadomo – pisze Gibson. – Cała wiedza o jego życiu zawiera się w kilku zadrukowanych kartkach i dwóch wzmiankach w dokumentach archiwalnych.
Wszystkie cytaty oraz ilustracje pochodzą z albumu "Bruegel Młyn i Krzyż” Michael Francis Gibson, Lech Majewski, który ukazał się nakładem wydawnictwa BOSZ & Angelus Silesius. Materiały udostępnił wydawca.