Ministerstwo Skarbu Państwa odpowiedziało na nasze pytania w sprawie likwidacji PKS Puławy. Resort wyjaśnia, że spółka nie wywiązała się z planu dotyczącego jej „długotrwałej zdolności do konkurencyjności na rynku”.
Puławski przewoźnik za kilka miesięcy przestanie istnieć. Decyzję o likwidacji podjęto już w połowie ubiegłego roku. Zdecydowało tak walne zgromadzenie udziałowców firmy, w tym przedstawiciele Skarbu Państwa. Pod koniec grudnia związki zawodowe podjęły próbę wywarcia nacisku na ministra, by ten jednak nie likwidował PKS. Pisma w tej sprawie zostały wysłane także do posłów PiS i Kukiz ‘15. Związkowcy liczyli na to, że po zmianie władzy z PO na PiS nowi rządzący jeszcze raz rozpatrzą problem.
Zapytaliśmy, czy w resorcie rzeczywiście brana jest pod uwagę możliwość zmiany bolesnej dla pracowników PKS decyzji. W jednej z interpelacji prosił o to również wcześniej puławski poseł PiS Krzysztof Szulowski. – Zmiana decyzji o likwidacji spółki, możliwa byłaby w sytuacji spłaty przez nią wymagalnych zobowiązań oraz trwałego odzyskania rentowności, to znaczy generowania zysku – odpowiada Ministerstwo Skarbu Państwa.
Pracownicy resortu wyjaśniają także dlaczego podjęto decyzję o nakazie zwrotu przyznanej wcześniej pomocy publicznej, a następnie likwidacji spółki.
– W związku z uzyskaną pomocą publiczną, spółka zobowiązana była do zrealizowania zatwierdzonego przez Komisję Europejską planu restrukturyzacji, który zakładał odzyskanie przez nią długotrwałej zdolności do konkurowania na rynku. Niestety, spółce nie udało się zrealizować tego planu – wyjaśnia MSP. – Biorąc pod uwagę bardzo trudną sytuację ekonomiczno-finansową spółki, Zgromadzenie Wspólników podjęło uchwałę o postawieniu jej w stan likwidacji. Wobec powyższego, Minister Skarbu Państwa był zmuszony wezwać spółkę do zwrotu udzielonej pomocy publicznej. Konieczność takiego zwrotu jest bezwzględnie wymagana przepisami prawa – dodają przedstawiciele ministerstwa.
Obecnie trwa likwidacja PKS Puławy. Nowy prezes poszukuje chętnych na przejęcie autobusów z gwarancją zatrudnienia kierowców oraz obsługi dotychczasowych kursów. Do zbycia są także nieruchomości, ciągniki siodłowe, meble, sprzęt biurowy itp. Pod koniec stycznia pracownicy otrzymają wypowiedzenia, z których najdłuższe będą trzymiesięczne. Pracę straci około stu osób.