Pracownik firmy Mezap, który miał wypadek w pracy, zmarł w szpitalu w Puławach.
44-latek zmarł w niedzielę w szpitalu w Puławach. Jego stan od początku był bardzo ciężki.
Sprawę wypadku bada prokuratura i inspekcja pracy. – Mamy zapis monitoringu z kamer przemysłowych. Widać na nim, że pracownik wchodzi do środka, a nie do niego wpada przez przypadek – mówił nam w ubiegłym tygodniu Krzysztof Goldman z Okręgowej Inspekcji Pracy w Lublinie.
Inspektorzy ustalają m.in. to czy pracownicy mieli wchodzić do zbiornika podczas pracy, czy też mieli tego nie robić. Brygadzista powiedział inspektorom, że przełożeni wiedzieli o tym, że prace będą wykonywane w środku. Z kolei mistrz produkcji zeznał, że pracownicy mieli zakaz wchodzenia do zbiornika.
Stan zdrowia pozostałych poszkodowanych w wypadku pracowników był na tyle dobry, że już wcześniej mogli wyjść ze szpitali.