Amatorów serów i koziego mleka nie brakuje. Ale chętnych do hodowli tych zwierząt już tak.
– W związku mamy tylko dwóch hodowców, łącznie trzymają około 40 kóz – mówi Henryk Szczerbicki, dyrektor Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Lublinie.
W Dydaktyczno-Badawczej Stacji Doświadczalnej Małych Przeżuwaczy w Bezku hoduje się kozy rasy saaneńskiej i białej uszlachetnionej, a także mieszańce z rasą burską. Druga hodowla mieści w Brzeźnie koło Chełma.
– W tej chwili to szczątkowa hodowla– mówi Szczerbicki. – Kiedyś małe koźlęta rzeźne były sprzedawane do Grecji. Teraz nie ma zbytu na te zwierzęta. Z drugiej strony my też nie mamy czego sprzedawać. Podobnie jest z owcami. W latach 80. w Polsce było ponad 4 mln sztuk. Teraz jest ok. 213 tys. Kiedyś cała Europa zwoziła owce do portu w Trieście we Włoszech. Zwierzęta transportowane były do byłej Jugosławii, Jordanii czy Syrii. Teraz nikt nas o owce nie zapyta. Mamy za małe ilości, by opłacało się je eksportować.
– Takich hodowli, w których jest 20 czy 30 zwierząt, jest mało – mówi Jan Bojanowski z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Lublinie. – Ludzie hodują raczej pojedyncze sztuki, 1-2 kozy. A większość młodych zwierząt jest w krótkim czasie ubijana na własne potrzeby.
Hodowcy kóz zapewniają, że może się to opłacać. – Są klienci na kozie mleko. Moim zdaniem, by zarobić, wystarczy sprzedać 40 litrów mleka dziennie po 5 zł za litr – przekonuje Robert Maj z Sieprawic koło Lublina.
Maj rozpoczyna hodowlę kóz już po raz drugi. – Tamte zwierzęta sprzedałem. A niedawno kupiłem trzy zakolczykowane kozy rasy saaneńskiej w Berezku. Planuję mieć dziesięć dobrych kóz, czyli takich, które dają dziennie nie jeden litr mleka, a 4 – 6 litrów – tłumaczy.
Jego zdaniem, dużym ułatwieniem dla hodowców byłoby zwiększenie punktów skupu koziego mleka. – Z tego, co się orientuję, kozie mleko skupuje się tylko w Poznaniu i Turku. Kupuje je również firma kosmetyczna Ziaja – mówi hodowca z gminy Jastków.