Od wtorku zarząd powiatu biłgorajskiego musi się obejść bez komputerów. Sprzęt zabezpieczyli funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zleciła im to Prokuratura Rejonowa w Biłgoraju, która chce sprawdzić, czy przy prywatyzacji SP ZOZ nie doszło do nieprawidłowości.
– Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w procesie prywatyzacji szpitala wszczęliśmy w piątek. Jest we wstępnej fazie. Nic więcej zdradzić na tym etapie nie mogę – ucina Zbigniew Reszczyński, szef biłgorajskiej prokuratury.
Przyznaje tylko, że postępowanie jest efektem kilku skarg, które do niego wpłynęły, a działania ABW to efekt prokuratorskich poleceń.
Starosta biłgorajski bagatelizuje sytuację.
– Przyszli ok. godz. 8.15 zabrali dwa laptopy. Pod pachę wzięli też jeden normalny duży komputer i wyszli, niczego nie wyjaśniając – opowiada nam starosta Marek Onyszkiewicz.
Jest przekonany, że to efekt skarg wysyłanych przez dwa związki zawodowe działające w szpitalu. Które konkretnie? Nikt się do tego przyznać nie chce.
– My byliśmy tylko gotowi zaskarżyć u wojewody uchwałę Rady Powiatu o likwidacji szpitala – mówi Antoni Rybka, szef Związku Zawodowego Lekarzy w biłgorajskim ZOZ. – Bo została podjęta w sprzeczności z ustawą o ZOZ, w której mowa jest o tym, że uchwała likwidacyjna ma zawierać także opis zasad zagospodarowania majątkiem. Tego zabrakło, a umowa dzierżawy została zawarta zanim podjęto tę uchwałę.
– Poza tym niedopuszczalne jest, by likwidować jedyny publiczny szpital w powiecie i zastępować go placówką prywatną – dodaje Dorota Flor, przewodnicząca ZZ Pielęgniarek i Położnych. Mówi też o swoich obawach, że pod nowymi rządami pracowników szpitala czekają zwolnienia, a pacjenci będą mieć utrudniony dostęp do świadczeń medycznych.
Wszystko ma wyjaśnić prokuratorskie śledztwo. – Będziemy badać dane z zabezpieczonych komputerów, a także rozpoczniemy przesłuchania tych osób, które pisemnie doniosły nam o swoich zastrzeżeniach. To nie były anonimy – zapowiada Reszczyński.
A jak wygląda sytuacja w szpitalu? Jest w trakcie procesu likwidacji. Potrwa to do początku października.
Wtedy całość przejmie lubelska spółka Arion Szpitale. To była jedyna firma zainteresowana dzierżawą SP ZOZ.
Nikt więcej nie był gotów do przejęcia i prowadzenia placówki, której zadłużenie sięga w tej chwili 47 milionów złotych i tym samym o 2 miliony przekracza wartość dzierżawionego majątku.
Starosta nie ma sobie nic do zarzucenia. – Nie było innej możliwości na ratowanie szpitala – mówi Onyszkiewicz, który jakiś czas temu za realizację tych zamierzeń został wykluczony z PiS.