

Jeden został uniewinniony. Postępowanie wobec drugiego umorzono, ale to on ma pokryć wszystkie koszty sądowe. Przed Sądem Rejonowym w Chełmie zapadł wyrok po procesie, w którym naprzeciw siebie stanęli niegdyś koledzy z klubu PiS: Dariusz Zagdański i Piotr Błażewicz.

O konflikcie między radnymi Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta Zamość z poprzedniej kadencji pisaliśmy kilkukrotnie. Przypomnijmy, że najważniejszym punktem zapalnym stała się grudniowa sesja z 2022 roku.
Pytanie na sesji: Jak to było z Kretą?
Pod koniec obrad, w punkcie przewidzianym na interpelacje Zagdański odczytał swoje pismo adresowane do Prokuratury Okręgowej w Zamościu, w którym informował o możliwości popełnienia przestępstwa przez Piotra Błażewicza, przewodniczącego RM (Zagdański był jego zastępcą do sierpnia 2021). Wątpliwości autora zawiadomienia wzbudziła tygodniowa wycieczka na Kretę z drugiej połowy września. Wybrali się na nią samolotem z Rzeszowa pracownicy magistratu.
– Wycieczka prawdopodobnie była finansowana z pracowniczego funduszu świadczeń socjalnych i nie byłoby w tym nic dziwnego, bo pracownicy urzędu miasta, pomimo kłopotów finansowych, mają prawo do korzystania z tego typu wycieczek i świadczeń, ale w wycieczce uczestniczył Piotr Błażewicz, który nie jest pracownikiem urzędu miasta i nie ma prawa korzystać ze wsparcia zakładowego funduszu świadczeń socjalnych – uzasadniał podczas sesji Dariusz Zagdański.
Argumentował, że sprawą powinni się zająć śledczy, bo przewodniczący mógł skorzystać ze środków publicznych, mimo że nie był do tego uprawniony. Chciał też wyjaśnień czy przewodniczący, wówczas członek zarządu Krajowej Grupy Spożywczej, „dokonał wszelkich procedur”, by uczestniczyć w wyjeździe i czy „składał w tym zakresie oświadczenia i czy polegały one na prawdzie”.
To wystąpienie wywołało ostrą reakcję głównie Piotra Błażewicza, który od razu zapowiedział wytoczenie Zagdańskiemu procesu, ale też członków PiS. W efekcie dzień później podczas posiedzenia klubu radny Zagdański został z niego wykluczony.
Prokuratora umorzyła sprawę
Sprawa rzeczywiście trafiła do prokuratury, ale śledczy żadnego złamania prawa się nie dopatrzyli. W trakcie postępowania, które zostało ostatecznie umorzone wiosną 2023 roku stwierdzono m.in. że Błażewicz lecąc na Kretę nie skorzystał ze środków publicznych, zaś w całości koszty wycieczki pokrył z własnych pieniędzy.
Zbadano również kwestię „nienależnie pobranego wynagrodzenia za pracę w Krajowej Grupie Spożywczej” i tu też niczego niewłaściwego się nie dopatrzyli. Śledczy z Prokuratury Rejonowej w Zamościu ustalili, że Błażewicz skorzystał z przysługującej mu płatnej czterodniowej przerwy w pracy, zaś w pozostałe dni pracował w trybie zdalnym. Takie rozwiązanie zostało ustalone z przewodniczącym Rady Nadzorczej KGS.
Proces z dwoma oskarżonymi
W efekcie tych wszystkich wydarzeń Błażewicz zdecydował się pozwać Zagdańskiego. W prywatnym akcie oskarżenia zarzucił mu zniesławienie (czyn z art 212 Kk). Sprawa najpierw trafiła do Sądu Rejonowego w Zamościu, ale ponieważ Zagdański jest tam zatrudniony jako kurator doszło do wyłączenia sędziów i sprawa trafiła do Chełma.
Co ciekawe, w procesie było dwóch oskarżonych, bowiem Zagdański w ramach oskarżenia wzajemnego zarzucił Błażewiczowi, że ten zniesławił go jako funkcjonariusza publicznego podczas sesji z grudnia 2022 roku. Przewodniczący powiedział wówczas, odpowiadając na zarzuty dotyczące wycieczki na Kretę, że radny składając zawiadomienie „ma zamiar zrobić z siebie wariata”.
Kilka rozpraw i wyrok
Proces trwał półtora roku. Od stycznia 2024 do czerwca 2025 odbyło się w sumie dziewięc rozpraw. Pod koniec zeszłego miesiąca ogłoszono wyrok. Dariusz Zagdański został uniewinniony. W kwestii zarzutów dotyczących Błażewicza sędzia postępowanie umorzył. To przewodniczący RM Zamość ma pokryć wszystkie koszty sądowe.
Dariusz Zagdański wyrok SR w Chełmie przyjmuje z satysfakcją, choć przyznaje, że ma „lekki niedosyt”, bo Błażewicz nie został skazany. Póki co, czeka na przesłanie wyroku, a także na odpowiedź czy chełmski sąd w srawie Błażewicza zawiadomi prokuraturę.
Jeśli tak się niestanie, były radny zapowiada, że sam złoży zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłego partyjnego kolegę. – Po pierwsze, na co wskazuje wyrok uniewinniający mnie, pan Piotr kierując prywatny akt oskarżenia o zniesławienie, fałszywie mnie oskarżył. Po drugie, jak również stwierdził sąd, dopuścił się znieważenia mnie jako funkcjonariusza publicznego – wyjaśnia Dariusz Zagdański.
I dodaje: – Postępowanie w tym zakresie zostało umorzone dlatego, że zdaniem sędziego przestępstwo znieważenia mnie jako funkcjonariusza publicznego przez Piotra Błażewicza powinno być ścigane z oskarżenia publicznego, a nie prywatnego.
Wyrok sądu pierwszej instancji nie jest prawomocny. Każdej ze stron przysługuje prawo do złożenia zażalenia. – Ja osobiście tego wyroku nie rozumiem. Wystąpiliśmy już o jego pisemne uzasadnienie i oczywiście, że będziemy składać apelację – zapowiada mecenas Przemysław Kobel, adwokat Błażewicza.
Z partią nie zawsze po drodze
Przypomnijmy, że jeszcze na początku poprzedniej kadencji obaj samorządowcy z PiS ze sobą współpracowali. Zagdański był zastępcą Błażewicza w prezydium RM Zamość. Po odwołaniu z funkcji wiceprzewodniczącego jego drogi z partyjnymi kolegami zaczęły się jednak rozchodzić.
W wyborach parlamentarnych 2023 roku Zagdański startował na senatora jako bezpartyjny kandydat zgłoszony przez Konfederację. Do Senatu się nie dostał.
Przed wyborami samorządowymi 2024 roku powołał własny komitet wyborczy i ubiegał się o prezydenturę w Zamościu. Uzyskał najsłabszy wynik spośród pięciorga kandydatów. Zagłosowało na niego 799 wyborców, co dało poparcie na poziomie 3,6 proc. Nie wszedł też do rady, nie wprowadził żadnego swojego radnego.
Natomiast Piotr Błażewicz, starując z listy PiS kolejny raz zdobył mandat, a po odwołaniu z funkcji przewodniczącej Agnieszki Jaczyńskiej z Koalicji Obywatelskiej (stało się tak głosami radnych PiS i klubu prezydenta Rafała Zwolaka), zajął jej miejsce w prezydium.
