Kilku dni potrzebowali policjanci, aby namierzyć autorów fałszywego alarmu bombowego w Zamościu. To sprawka trzech nastolatków z Pomorza.
Do zdarzenia doszło w ostatni weekend, ale policja podała informację dopiero dzisiaj, gdy ustaliła już, kto tak sobie "zażartował”.
Telefon o podłożonej bombie, z żądaniem 10 tys. zł odebrała właścicielka mieszkania w bloku na ulicy kamiennej w Zamościu. – Anonimowy rozmówca zagroził, że jeżeli kobieta nie spełni jego żądań wysadzi w powietrze blok z jego mieszkańcami – relacjonuje Joanna Kopeć, rzeczniczka zamojskiej policji.
We wskazane miejsce pojechali policjanci z grupy rozpoznania minersko-pirotechnicznego. Pirotechnicy przeszukali wszystkie kondygnacje budynku, piwnice i teren przyległy. – Żadnych materiałów wybuchowych nie odnaleziono – dodaje Kopeć.
Tuż po zdarzeniu policja podjęła próbę ustalenia sprawcy całego zamieszania. Zaangażowali się w to nie tylko zamojscy, ale i lubelscy funkcjonariusze. W efekcie, amatorzy głupiego żartu zostali namierzeni i ustaleni.
– To trzej nieletni w wieku 12 - 14 lat z gm. Lniano w woj. kujawsko - pomorskim. Jeden z nich tego dnia świętował swoje 14-urodziny. Podczas przesłuchań młodzieńcy przyznali, że tego dnia wykonali kilka podobnych połączeń, dobrze się przy tym bawiąc – opowiada Joanna Kopeć.
Zabawa nastolatków znajdzie swój finał w sądzie. Z konsekwencjami finansowymi muszą także liczyć się rodzice sprawcy fałszywego alarmu. Najprawdopodobniej będą oni musieli pokryć koszty przeprowadzonej przez policjantów akcji.