Odesłany na emeryturę proboszcz parafii świętej Marii Magdaleny odwołał się od decyzji biskupa do Watykanu
Decyzję o skierowaniu 65-letniego ks. Maksima na emeryturę podjął biskup Wacław Depo, ordynariusz diecezji zamojsko-lubaczowskiej. W Biłgoraju huczy od plotek. Niektórzy mówią, że to efekt oskarżeń o współpracę z tajnymi służbami PRL, które pod adresem księdza Maksima kierowali miejscowi działacze byłej Solidarności.
- To zupełnie drugo, nawet trzeciorzędna sprawa - zapewnia ks. Adam Firosz, kanclerz kurii diecezjalnej w Zamościu. - Ksiądz biskup decyzję kierował się wieloma, znacznie poważniejszymi przesłankami. Uznał, że lepiej będzie, jeśli ksiądz proboszcz obejmie inną parafię. Nie było na to zgody, więc zapadła taka decyzja, jaka zapadła.
Parafianie wstawili się za swoim proboszczem. Napisali do biskupa z prośbą o cofnięcie decyzji, ale odpowiedzi się nie doczekali. Zainteresowany, który zgodnie z kościelnymi zasadami mógłby sprawować posługę jeszcze przez 5 lat, również odwołał się od tego postanowienia. Dopóki Watykan nie rozpatrzy jego zażalenia, wskazany na jego następcę ks. Witold Batycki nie będzie mógł formalnie przejąć parafii. Jak długo to potrwa?
- Może miesiąc, może dwa, może pół roku, a może jeszcze dłużej - odpowiada kanclerz Firosz. Zapewnia, że życie parafii na tym zamieszaniu nie ucierpi. - Bo ksiądz Batycki, jako administrator ma prawo podejmowania wszelkich decyzji. A ksiądz Maksim nadal może pełnić funkcje kapłańskie, w zakresie na jaki zgodę wyrazi administrator. - I w tym właśnie problem, bo nowy proboszcz obiecał nam spotkanie dopiero po uporządkowaniu całej sytuacji. Czas ucieka, a my żyjemy w próżni. A tyle jest spraw do sfinalizowania. Jak choćby budowa alejek na cmentarzu parafialnym. Kostka została położona, ale wykonawca pieniędzy się nie doczekał - żali się Jan Różański, przewodniczący Rady Parafialnej. Zapewnia, że za rządów Maksima nigdy nic podobnego się nie zdarzało. - Bo taki był, że o pieniądze nigdy nie prosił, a robił mnóstwo. Przecież i dom księdza seniora postawił i plac kościelny uporządkował. Po prostu dobry gospodarz. - Dlatego szkoda, że ta decyzja zapadła tak nagle, że nie dali człowiekowi dokończyć tego, co zaczął - dodaje Krzysztof Żbikowski, radny miejski i członek rady parafialnej.
Wierni z Lubyczy Królewskiej, gdzie ksiądz Batycki był do tej pory proboszczem twierdzą, że biłgorajanie powinni być z nowego proboszcza-administrator zadowoleni. - Takiego drugiego to ze świecą po świecie by szukać - mówi Bronisława Herda z Lubyczy. - Dla ludzi dobry, otwarty na wszystkie problemy, a i robotny.
Z księdzem Batyckim nie udało nam się wczoraj skontaktować.