Bialczanie jeszcze poczekają na skatepark. Radni opozycji nie zgodzili się bowiem na przeznaczenie dodatkowych pieniędzy na jego budowę.
W tym roku na budowę skateparku pójdzie zaledwie 125 tysięcy złotych. To stanowczo za mało na całą inwetycję. - Dlatego podczas czerwcowej sesji poprosiliśmy o dodatkowe 106 tys. zł na ten cel. Ale radni postanowili przekazać te pieniądze do rezerwy budżetowej na sfinansowanie prac geodezyjnych w planowanej podstrefie strefy gospodarczej - mówi Rudolf Somerlik, dyrektor gabinetu bialskiego prezydenta.
- Olali nas - mówi rozgoryczony Piotr Kuźmiuk, który od wielu miesięcy ze strony stowarzyszenia "CoJestMiasto” zajmował się poszukiwaniem profesjonalnych projektów skateparku. - Wykonałem wiele telefonów do różnych firm nie tylko w naszym kraju. Starałem się znaleźć odpowiedni projekt. Dzwoniłem po całym kraju i za granicę, żeby znaleźć odpowiedni projekt. A tu masz, kompletna klapa.
- Taką uchwałę przeforsowała opozycja - dodaje Waldemar Godlewski, zastępca prezydenta zajmujący się inwestycjami. - Skoro zabrała ona cześć pieniędzy przeznaczonych na skatepark, zdołamy tylko wykonać podłoże. W przyszłym roku będziemy rozważać, jakie elementy tam zamontujemy.
Radny Dariusz Stefaniuk, pełnomocnik Pis przyznaje, że zaproponował przeniesienie 106 tys. zł na podstrefę, gdyż zabrakło mu konkretnych informacji urzędników o lokalizacji skateparku. - Nie chcemy kasować tego obiektu. Nie przypuszczam jednak, że szybko powstanie. Poza tym nie wiem, czy dobrą opcją jest lokalizacja nad Krzną. Czy będzie tam dojeżdżać młodzież z całego miasta? - zastanawia się radny.
- W Zielonej Górze jest budowany trzeci skatepark. A u nas nic - mówi sympatyk deskorolki Wojciech Stec. - Pewnie, niech chłopaki dalej jeżdżą po ulicach. Dopiero jak dojdzie do tragedii, urzędasy pójdą po rozum do głowy.