

Jak ustalił Onet, zamieszany w tzw. aferę hejterską warszawski sędzia — będąc nietrzeźwym — wjechał w drzewo. Portal podał, że sprawa zostanie przekazana do Prokuratury Krajowej celem wszczęcia procedury uchylenia mu immunitetu.

Portal poinformował, że sędzia miał brać udział w kolizji, do której doszło w sobotę około godz. 23 w miejscowości Rejowiec Fabryczny (woj. lubelskie). Samochodem, według informacji uzyskanych przez portal, miał kierować sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa Jakub Iwaniec.
— Potwierdzam, że doszło do zdarzenia związanego z kolizją samochodową. Osobą, którą prowadziła pojazd w stanie nietrzeźwości, był Jakub I. Kierowca został poddany na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Uzyskano wynik pozytywny — 0,96 mg na litr alkoholu. Pobrano od niego też krew do dalszych badań — powiedział Onetowi rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zamościu prok. Rafał Kawalec.
Postępowanie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Krasnymstawie, w poniedziałek przejmie je Prokuratura Okręgowa w Zamościu. „Z uwagi na to, że Jakub Iwaniec jest sędzią, sprawa zostanie przekazana do Wydziału Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej, by wszcząć procedurę uchylenia immunitetu” - napisał portal.
Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek 30 września poinformował, że podjął decyzję o przerwaniu w czynnościach służbowych sędziego Jakuba Iwańca z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa. Jego zdaniem, była to decyzja konieczna, gdyż sędzia dopuścił się poważnych przewinień - od prowadzenia posiedzeń bez zawiadomienia prokuratora, przez rozpatrywanie zażaleń bez jego udziału, po podważanie umocowania prokuratorów prowadzących śledztwo i uznawanie ich decyzji za nielegalne.
W związku z tymi działaniami Iwańca, Prokuratura Krajowa złożyła wniosek o wszczęcie wobec sędziego postępowania oraz równocześnie zwróciła się do MS o jego zawieszenie w czynnościach służbowych do czasu podjęcia uchwały przez sąd dyscyplinarny ze względu na „charakter i wagę popełnionych przez niego czynów”.
Wobec Iwańca w ubiegłym tygodniu rzecznik dyscyplinarny ministra sprawiedliwości, tzw. rzecznik ad hoc, sformułował kolejne zarzuty. W nawiązaniu do nich Ministerstwo Sprawiedliwości wskazywało, że sędzia umieszczając liczne wpisy na platformie X prowadził działalność publiczną „niedającą pogodzić się z zasadami niezależności sądów”.
Przed rokiem Prokuratura Krajowa skierowała do Sądu Najwyższego wnioski o uchylenie immunitetu mianowanym w czasach PiS rzecznikom dyscyplinarnym sędziów Piotrowi Schabowi oraz Przemysławowi Radzikowi i Michałowi Lasocie, a także Jakubowi Iwańcowi. Jak wówczas przekazywała PK, w ocenie prokuratora materiał dowodowy „uzasadnił dostatecznie podejrzenie, iż sędziowie Lasota, Iwaniec i Radzik popełnili czyny wyczerpujące znamiona przestępstw ukrywania dokumentów i niedopełnienia obowiązków”, zaś Schab „nie podjął jakichkolwiek działań zmierzających do wydania akt”. Chodziło o nieprzekazanie tych akt rzecznikom „ad hoc”.
Ostatnio SN odmówił uchylenia immunitetu Iwańcowi w sprawie zarzutu dotyczącego „ukrywania akt postępowań dyscyplinarnych”. Uchwała Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN w tej sprawie nie jest prawomocna. Prokuratura złożyła w tym tygodniu do SN zażalenie w tej sprawie.
Wobec sędziego Iwańca toczą się już – na różnych etapach – inne sprawy immunitetowe w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej SN. Od grudnia zeszłego roku SN rozpoznaje już wniosek o uchylenie immunitetu sędziemu Iwańcowi w związku z tzw. aferą hejterską. Do tego wniosku SN ma powrócić na początku października br.
Z kolei w związku z innym z wątków związanych z tzw. aferą hejterską SN już w połowie lutego br. odmówił uchylenia immunitetu Iwańcowi. Wniosek kieleckiej prokuratury w tamtej sprawie miał związek z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia na przełomie 2018 i 2019 roku przestępstwa „wielokrotnego pomówienia” ówczesnego sędziego Sądu Okręgowego w Krakowie, a obecnie ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka. Lutowa decyzja SN pozostaje nieprawomocna, tu także na rozpoznanie czeka zażalenie prokuratury.
– To był stek nieprawd i bzdur wylanych pod moim adresem, jakobym miał się wcielać w rolę anonimowego hejtera – komentował sędzia Iwaniec, odnosząc się do tamtej sprawy.
