Wygaszenia mandatów dwóch radnych PiS zażądała jedna z lubelskich wspólnot mieszkaniowych. Dowodzi, że zasiadając w radzie nadzorczej spółdzielni mieszkaniowej łamią oni prawo. A konkretnie przepis zakazujący radnym zarządzania działalnością gospodarczą wykorzystującą majątek miasta
Wniosek o wygaszenie mandatów Tomasza Pituchy, przewodniczącego klubu radnych PiS i członka tego klubu Piotra Popiela wpłynął do przewodniczącego Rady Miasta.
– Uzasadniony jest tym, że dwóch radnych zasiada w organie spółdzielni mieszkaniowej, która prowadzi działalność gospodarczą z wykorzystaniem majątku gminy – mówi Piotr Kowalczyk, przewodniczący Rady Miasta.
Zgodnie z art. 24f Ustawy o samorządzie gminnym radny nie może zarządzać działalnością gospodarczą prowadzoną z „wykorzystaniem mienia komunalnego, w której radny uzyskał mandat”.
Pitucha i Popiel są członkami rady nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej im. W. Z. Nałkowskich w Lublinie. Czy spółdzielnia korzysta z miejskiego majątku? – Tak, bo jest użytkownikiem wieczystym nieruchomości stanowiących własność gminy – odpowiada Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta.
Czy to wystarczy, by uznać, że radni złamali prawo? Tomasz Pitucha nie odbierał od nas wczoraj telefonu. Natomiast Popiel zapewnia, że w żadnym wypadku prawo nie zostało złamane, po czym odmawia autoryzacji tej odpowiedzi i proponuje inną. Stwierdza w niej, że nie był informowany o sprawie, a w tej kwestii powinni wypowiedzieć się radcowie prawni i wskazuje, że w radzie zasiadał już prezes spółdzielni mieszkaniowej (chodzi o LSM – red.).
Wniosek o wygaszenie mandatów złożyła wspólnota mieszkaniowa z ul. Samsonowicza 27. To jedna ze wspólnot, od których spółdzielnia żąda zapłaty za korzystanie z chodników, jezdni i miejsc parkingowych przez ostatnie 10 lat. Na każdą z rodzin przypadałoby po kilka tysięcy złotych.
Jakie będą dalsze losy radnych? – Pismo dałem naszemu prawnikowi do przeanalizowania. Na pewno nie będę rozstrzygał jego zasadności, bo to sprawa zbyt poważna i dotyczy radnych opozycji – stwierdza Kowalczyk. Dodaje, że o opinię może poprosić, którąś z uczelni.
Przewodniczący nie jest jednak tym, który może usunąć kogoś z Rady Miasta. Wygasić mandat może rada w drodze uchwały, której projekt może zgłosić co najmniej trzech radnych, co najmniej tysiąc mieszkańców albo prezydent. Uchwała, jak każda inna, musi przejść później przez nadzór wojewody. Może być też zaskarżona do sądu administracyjnego. Jest też inna możliwość. Jeśli wojewoda uzna, że naruszono prawo, może wezwać Radę Miasta do podjęcia takiej uchwały, a jeśli rada tego nie zrobi, może wydać tzw. rozstrzygnięcie zastępcze, pozbawiające radnego mandatu.
Kowalczyk informuje, że w piśmie od wspólnoty jest jeszcze jeden zarzut dotyczący radnego Pituchy. Miał on nie wykazać w swoim oświadczeniu majątkowym wynagrodzenia za pracę w radzie nadzorczej spółdzielni. Pozbawieniem mandatu mogłoby to skutkować tylko wtedy, gdyby radny został za to prawomocnie skazany przez sąd.
– Autorzy pisma wnioskują, bym powiadomił o tym Centralne Biuro Antykorupcyjne, ale nie będę tego robić, bo oprócz mnie pismo jest adresowane do szefa CBA – mówi przewodniczący.