Na półmetku jest już kalibracja wartego 28 mln zł Systemu Zarządzania Ruchem – informuje Urząd Miasta. System musi jeszcze „nauczyć się” sterować sygnalizacją w ścisłym centrum. Od kwietnia kierowcom powinno jeździć się lepiej, ale później znów się pogorszy...
Zapowiedzi były szumne, a oczekiwania spore: komputerowy system sterujący połową sygnalizacji w mieście miał uczynić ruch bardziej płynnym i stworzyć upragnioną przez kierowców „zieloną falę”.
Kuszeni tą wizją mieszkańcy musieli najpierw znieść problemy związane z wymianą urządzeń na skrzyżowaniach. Gdy nowe sygnalizatory zakorkowały niektóre arterie tłumaczono, że to tylko chwilowe kłopoty i że nie można winić systemu, bo jeszcze go nie włączono.
Nadzieje na to, że jego start zadziała jak czarodziejska różdżka rozwiał później sam Ratusz informując, że komputery muszą się „nauczyć” różnych sytuacji na drogach, bo to w oparciu o takie „wspomnienia” przewidują to, co może się wydarzyć i dobierają długość zielonego światła. Nauka ta, zwana kalibracją, miała potrwać do końca marca. Jakie są na to szanse?
– System jest już skalibrowany w ponad 50 proc. – poinformował wczoraj Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. – Najpóźniej, jako najbardziej skomplikowane, zostanie skalibrowane centrum Lublina. W kwietniu kierowcy indywidualni powinni już odczuć poprawę.
Ale poprawa nie potrwa zbyt długo, bo w kwietniu miasto zacznie włączać kolejną część systemu. Tę, która ma dawać przywileje spóźnionym względem rozkładu jazdy autobusom i trolejbusom komunikacji miejskiej. System ma rozpoznawać takie pojazdy i wydłużać im na skrzyżowaniach zielony sygnał, by kierowcy mogli „dogonić rozkład”. Na razie nic takiego nie ma miejsca. – Z naszego punktu widzenia to rozwiązanie jeszcze nie funkcjonuje – przyznaje Weronika Opasiak, rzecznik MPK Lublin.
– Nie funkcjonuje, bo celowo zostawiliśmy to na sam koniec – stwierdza Kieliszek. – W momencie, gdy włączymy moduł dotyczący priorytetów dla komunikacji miejskiej, kierowcom indywidualnym przez pewien czas będzie jeździło się gorzej – zastrzega.
Dla karetek nic
W systemie wartym 28 milionów złotych nie znalazły się za to udogodnienia dla pojazdów uprzywilejowanych, np. wozów strażackich, karetek, czy policyjnych radiowozów. – Kiedyś były takie rozmowy – potwierdza Michał Badach, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej. Ostatecznie takie rozwiązanie nie zostało w systemie uwzględnione.