14-letni chłopiec w bardzo ciężkim stanie jechał karetką do szpitala oddalonego o 20 kilometrów.
Wezwano karetkę, która przyjechała z oddalonej o 20 km Białej Podlaskiej. Tym razem szybko, bo w 12 minut.
Po 35 minutach udało się przywrócić dziecku czynność serca. Chłopak trafił na intensywną terapię. Nadal jest w ciężkim stanie. Nie wiadomo jeszcze jakie będą skutki braku tlenu w jego organizmie przez tyle czasu.
Mieszkańcy Janowa Podlaskiego twierdzą, że w mieście niezbędna jest karetka pogotowia. - Pamiętam, że którejś zimy wezwany ambulans utknął przed samym Janowem w zaspach. Nawet gdyby udało się wtedy znaleźć lekarza, co miałby zrobić - mówi tygodnikowi jeden z mieszkańców.