Ponad 3 mln złotych - na tyle oszacowano straty po pożarze, który wybuchł w sortowni śmieci w Międzyrzecu Podlaskim.
- Kiedy dotarliśmy do pożaru, wewnątrz budynku panowała wysoka temperatura. Płonęły zgromadzone tam plastikowe butelki i inne odpady oraz pianka poliuretanowa, którą ocieplone były ściany. Ogień ogarnął też prasy, taśmociągi i inne maszyny. Ze względu na zagrożenie strażacy nie mogli wejść do środka. Groziło zawaleniem hali. Jeden z ochotników nawet zasłabł. Kiedy otrzymał tlen, doszedł do siebie. Wstępnie przypuszczamy, że pożar powstał wskutek zwarcia instalacji elektrycznej. Kabel mogły kprzegryźć gryzonie - zauważa aspirant sztabowy Zbigniew Smal, dowódca akcji gaśniczej, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Międzyrzecu Podlaskim.
(pim)