Galerianki mają różne motywy. Potrzebują nowych spodni czy kurtki. Brakuje im pieniędzy na cokolwiek. Chcą się pochwalić w szkole nową bluzką. Są też takie, które lubią czuć adrenalinę.
Za zakupy płacą im bogaci mężczyźni, którzy w zamian za seks obdarowują nastolatki upominkami. Czasami jest to tylko zwykła, różowa opaska do włosów – tak zaczyna się film "Galerianki” Katarzyny Rosłaniec, który właśnie wchodzi do kin. Mówi się o nim: kino z życia wzięte, opisuje naszą rzeczywistość, to kino na wyciągnięcie ręki.
– Nie zauważyłam u nas takich dziewczyn – twierdzi Joanna Dybowska, szefowa ds. marketingu szczecińskiego Galaxy. – W ogóle nie zauważyłam w galerii takiego zjawiska. To wcale nie znaczy, że go nie ma. Na razie nie mamy z tym kłopotu.
Sposób na życie i pieniądze
Tymczasem Anna Krzyżankiewicz, psycholog i pedagog twierdzi co innego. – Wydaje mi się, że w każdej niemal galerii handlowej są już dziś galerianki. Bo to nie jest moda, ale sposób życia niektórych dziewczyn – psycholog opowiada jak parę miesięcy temu trafiła do niej uczennica trzeciej klasy gimnazjalnej, która przyznała, że do różnych galerii w Szczecinie chodzi już od ponad roku.
– Zapytałam ją, dlaczego to robi. A ona mi odpowiedziała, że jest to jej sposób na zdobycie pieniędzy. Z rozmowy wynikało, że o tym co robi w galerii wiedzą też rodzice i, o zgrozo, to akceptują. Bo córka przynosi pieniądze do domu. Ojciec nie pracuje a dziewczyna ma jeszcze trzech młodszych braci i siostrę.
Nowe ciuchy
– W domu, jak tylko przekroczę próg, od razu jestem zaganiana do odrabiana lekcji, albo muszę coś posprzątać, pójść po zakupy, czy bawić się z młodszym bratem – żali się 14-letnia Aneta.
– Wolę pójść do sklepów, bo tam przynajmniej jest kolorowo – przyznaje szczerze i dodaje od razu, że ona nie, ale jej starsza o rok koleżanka ze szkoły Elwira to ze starszymi panami często chodzi do samochodu.
– Nawet nie wiem, co tam robią – mówi udając naiwną, bo zaraz dodaje, że jak ją spotkałaby taka przygoda, to ona sama nie wie czy nie ugięłaby się i nie poszła do takiego samochodu. – Ale auto musiałoby być wyjściowe. Do byle jakiego nie wsiądę.
– Większość dziewczyn, które do mnie trafiły, prostytuowała się w galeriach dla pieniędzy – twierdzi Anna Krzyżnankiewicz. – One robią to dla nowych ciuchów, bo często rodzice nie dają im na nie pieniędzy, chcą mieć nowe spodnie, albo jeszcze lepiej nową, wypasioną komórkę.
Facetów nie znasz?
Elwira przyznaje, że najgorszy był dla niej pierwszy raz. Nie dlatego, że bała się starszego o ładnych parę lat faceta, ale dlatego, że bała się w ogóle nowości.
– A tak naprawdę, to potrzebowałam kasy na nowe spodnie – przyznaje. – Zawsze jak potrzebuję pieniędzy na coś, co mnie zachwyca, to chodzę do galerii. Tam jest najprościej i wcale nie tak trudno zdobyć pieniądze. Trzeba tylko dobrze faceta wypatrzyć.
– Jak to się robi? – dziwi się pytaniu Elwira. – A co, facetów nie znasz, nie wiesz na co lecą?
Opowiada jednak, że jak już wypatrzy trochę szpakowatego pana, podchodzi do niego bardzo blisko i niby przypadkowo głaszcze go po ręce. Kręci się długo koło niego, kiedy ten wybiera szaliki czy krawaty. – A później idzie jak z płatka.
Plebiscyt
Tak zdobyła już nową kurtkę i sweterek w paski. Ma też nową komórkę i parę płyt ulubionych zespołów. Teraz będzie polowała na nowy płaszcz i buty, bo przecież idzie zima.
– Jak facet nie chce mi czegoś kupić lub dać pieniędzy, to mówię, że zacznę krzyczeć, albo pójdę na policję i powiem, że jestem nieletnia a on mnie zaciągnął siłą – opowiada Elwira. – Zawsze też zapisuję sobie numer rejestracyjny samochodu. To tak na wszelki wypadek, jakby chciał mi zwiać.
– Niestety, jeśli dziewczyny czegoś potrzebują i łatwo zdobywają, to później przychodzą częściej i jak już w takim procederze zasmakują, to zwyczajnie wpadają – twierdzi Anna Krzyżankiewicz i dodaje, że w gimnazjach taki proceder bywa już powszechny.
Zdaniem pani psycholog gorzej jest, gdy sposób spędzania czasu w galeriach handlowych i zdobywania pieniędzy przez chodzenie z panami do ciemnych bram lub samochodów, staje się pewnym plebiscytem w gronie koleżanek.
– One zaczynają między sobą rywalizować, która zdobędzie więcej pieniędzy, która dostanie coś cenniejszego, albo która danego faceta pierwsza zdobędzie. A dla tych dziewczyn z bogatszych domów, ważna jest adrenalina, którą czują przy każdej takiej przygodzie.
Droga życia
– Mów do mnie Mimi, bo swojego imienia, to ja tu nie używam – uśmiecha się Żaneta. Opowiada przy tym, że na pomysł nazwania samej siebie pseudonimem, wpadła gdy jeden z facetów, pogłaskał ją po główce i powiedział: ale jesteś mała, taka mimi.
– I tak mi się to spodobało, że jak teraz facet chce ze mną iść do samochodu, to sama mu mówię, że idzie z Mimi. Tak się buduje renomę.
A dlaczego w ogóle to robi?
– Bo to jest proste, nie wymaga za dużo zachodu a i zyski są niczego sobie. Znasz sposób na lepsze zdobycie kasy? – Żaneta zaraz jednak dodaje, że jak "spotka na swojej drodze życia”, fajnego chłopaka, to pewnie rzuci to chodzenie po galerii i do samochodów.
Rodzice nic nie wiedzą
– Większość rodziców w ogóle nie ma świadomości skąd ich dzieci mają pieniądze – podpowiada Anna Krzyżankiewicz. – Dla nich byłoby szokiem, że "zdobywają” je w galerii.