5 208 000 zł. Taki rachunek za prąd dostał Janusz Klupsch. – Przez ten rachunek omal zawału nie dostałem. Nie można zwalać winy na maszyny i system informatyczny. To ludzie spisują liczniki, wprowadzają dane do komputera i na koniec wkładają faktury do kopert.
Wysokość ostatniego przyprawiła go jednak o ostry ból głowy. Za okres od 28 lipca do 24 września miał zapłacić ponad 5 mln. 208 tys. zł!
W jego gospodarstwie jest kilka liczników. Z faktury przysłanej mu ostatnio przez spółkę Enea wynikało, że tylko jeden z nich nabił prawie 10 mln kilowatów prądu!
– Nie spałem całą noc. Główkowałem, jak to możliwe, żeby jeden agregat mógł zużyć tyle prądu, co całe miasto.
Rolnik załatwiał ważne interesy w Zielonej Górze, kiedy zadzwoniła do niego żona Elżbieta. Łamiącym się głosem powiedziała mu o fakturze za energię elektryczną.
Wsiadł do samochodu i natychmiast ruszył w kierunku Międzyrzecza. Przedtem wziął silne leki, gdyż nagły skok ciśnienia skończył się potworną migreną. Kiedy przyjechał do domu było za późno, żeby wyjaśnić sprawę. – To była nasza najgorsza noc w życiu.
– To pomyłka. Faktury są wystawiane automatycznie – tłumaczy Paweł Oboda, rzecznik Enei z Poznania. – Niekiedy zdarzają się takie błędy. Ale o tak dużym jeszcze nie słyszałem, choć pracuję tutaj jedenaście lat.