Na topie jest food porn, czyli zmysłowe fotografowanie jedzenia. Do Lublina dotarła też moda na street food. Lawinowo rośnie zainteresowanie blogami kulinarnymi i wspólnym gotowaniem. Na stół wracają zapomniane produkty. Co będzie modne w kuchni w 2015 roku?
Zmysłowe fotografowanie
Moda na fotografowanie jedzenia zataczać będzie coraz szersze kręgi. Na popularnych portalach społecznościowych coraz więcej osób wrzuca coraz lepsze fotografie. Lawinowo rośnie ilość blogerów kulinarnych, blogerki z naszego regionu zaczynają liczyć się w Polsce.
Najwięksi gracze na rynku sprzętu fotograficznego organizują bezpłatne kursy fotografii kulinarnej. Fotografia jedzenia zaczyna przypominać malarstwo. Jedzenie wkracza do galerii i teatrów. W lubelskim Teatrze Osterwy warsztaty gotowania potraw powiązane z wystawianymi sztukami biją rekordy powodzenia. Widzowie Teatru Starego dostają zniżki w lubelskich restauracjach.
Zasmakuj w Tradycji
Zapomniane produkty wracają do łask. Dzieje się tak za sprawą zainteresowania kuchnią staropolską, dawnymi książkami kucharskimi, historycznymi recepturami. Najstarsza polska książka kucharska "Compendium ferculorum” Stanisława Czernieckiego doczekała się już kilku wznowień i wydania w wersji angielskiej. Za chwilę będą po nią sięgać kucharze z najlepszych, europejskich restauracji.
Podczas bezprecedensowego projektu "Zasmakuj w Tradycji” organizowanego przez LGD Kraina wokół Lublina, LGD Ziemi Kraśnickiej i LGD Ziemi Biłgorajskiej w 2014 roku odbył się cykl warsztatów kulinarnych z udziałem lubelskich szefów kuchni i kulinarnych aktywistek z małych miejscowości. Okazało się, że gospodynie z Kół Gospodyń Wiejskich gotują nie gorzej od profesjonalistów. A profesjonaliści uczą się gospodyń. Piotr Kwiatosz, jeden z prowadzących warsztaty, wprowadził elementy kuchni regionalnej do karty swojej restauracji "16 stołów”. Można tam zjeść deskę serów regionalnych czy lubelską jagnięcinę.
W restauracjach i prywatnych domach do łask wracają zapomniane warzywa, obecne w XIX wiecznych książkach kucharskich. W 2015 roku w naszej kuchni będzie królował coraz modniejszy topinambur, brukiew, jarmuż czy pasternak. Coraz chętniej także będziemy jedli ryby.
Zaczyna ich brakować na Mazurach. I bardzo dobrze, gdyż są w naszym regionie. Magda Gessler podaje w swych restauracjach karpie z Gospodarstwa Rybackiego Pstrąg Pustelnia koło Opola Lubelskiego. Lubelskie jest jednym z największych producentów karpia, mamy najczystsze wody w rzekach i stawach. Bystrzyca staje się jednym z najbardziej atrakcyjnych łowisk pstrąga i lipienia – specjalnie przyjeżdżają tu wędkarze z całej Polski.
Nowe trendy przekładają się na ruchy restauratorów i szefów kuchni. W lubelskiej restauracji "Paleta smaków” podaje się regionalny żur gotowany na mięsie dzika. Zajazd Marta w Pułankowicach rozszerza listę dań z dziczyzny. Ostatnio można zjeść tam wyborne pierogi z jelenia podawane z sosem na grzybach, osobiście zbieranych przez właścicieli.
W związku z modą na wegetariańskie jedzenie szefowie kuchni będą musieli przestawić się na inne techniki kulinarne. W odwrocie jest smażenie, pieczenie i tłuste jedzenie. Modne będzie szybkie grillowanie, gotowanie na parze, podawanie mięs na surowo. W kazimierskiej restauracji "Kuchnia i Wino” podaje się carpaccio z kaczki. To kolejny nowy trend. Czerwone mięso zaczyna wychodzić z mody na rzecz drobiu z regionalnych, ekologicznych hodowli.
Z kart znikają pangi i ryby maślane hodowane w Wietnamie. Zostaje łosoś, w tym także bardzo modny łosoś wiślany oraz ryby ze stawów i rzek. W naszym regionie hoduje się nawet egzotycznego i bardzo smacznego jesiotra.
Coraz więcej restauracji będzie rozszerzać paletę dań wegetariańskich. Polacy zakochali się w sushi. W 2015 roku w Lublinie i regionie pojawią się zapewne kolejne bary i restauracje z sushi. To już nie będzie fanaberia, ale moda na zdrowe jedzenie. Na półkach z przyprawami lubelskich restauracji stoją już azjatyckie pasty miso, sosy sojowe i rybne, słoiki z kimchi (kiszonka z kapusty pekińskiej).
W 2015 roku pojawią się także w Lublinie restauracje połączone ze studiem kulinarnym, gdzie będzie można najpierw nauczyć się przyrządzania konkretnej potrawy, a potem ją zjeść.
Coraz więcej restauracji w relatywnie biednym regionie – to spadek obrotów każdej z nich. Ma to także związek z kolejnym trendem. Ludzie zamiast spotykać się w restauracjach, spotykają się na wspólnym gotowaniu w domu. Na takie gotowanie często wynajmuje się zawodowego kucharza, który także podczas spotkania prowadzi skrócony kurs przyrządzania steka czy dziczyzny.
Co będziemy gotować w domu?
Moda na japońską kuchnię wchodzi także do naszych domów. Sklep "Wegetarianin” w Lublinie sprzedaje coraz więcej pasty miso. To tradycyjna gęsta pasta japońska, która powstaje na bazie sfermentowanej soi, z dodatkiem ryżu lub jęczmienia. Zawiera ekstrakt wysokiej jakości białka, dużo witamin i substancji mineralnych, dodaje się ją do praktycznie każdej zupy już na talerzu.
Tradycyjne patelnie, na których smaży się długo i tłusto, coraz częściej zastępowane są przez wok, w którym w wysokiej temperaturze bardzo krótko smaży się mięso i warzywa.
Na nowych trendach stracą znów restauratorzy. Zamiast zamawiać pizzę, lepiej i taniej upiec ją w domu i przy okazji spotkać się przy winie. Na modzie na gotowanie stracą także garmażerki i sklepy z wędlinami. W sklepach internetowych jak ciepłe bułeczki sprzedają się szybkowary – coraz więcej z nas wyrabia domowe szynki i mielonki bez konserwantów. Moda na zdrową kuchnię sprawi, że będziemy piec wieloziarniste chleby w domu. W tym specjalistyczne chleby z samego ziarna, bez mąki.
W lodówce sery z marketów zostaną zastąpione serami zagrodowymi, produkowanymi w małych serowarniach i gospodarstwach agroturystycznych. Do mody na robienie chleba w domu dojdzie moda na robienie w domu serów białych i żółtych, co wcale nie jest trudne. A do mody na robienie nalewek i win dojdzie moda na małe browary domowe.