Proces Stanisława Misztala, radnego lubelskiego sejmiku wojewódzkiego, byłego posła AWS i zamojskiego okulisty w jednej osobie stoi w miejscu. Powód?
Krótkotrwałe, z reguły dwudniowe, choroby dopadają go akurat wtedy, gdy... wyznaczane są kolejne rozprawy. Sąd traci już jednak cierpliwość i chcą go wysłać na komisję lekarską.
- Ten pan wykorzystuje niedoskonałości naszych przepisów - przyznaje Mirosław Kędrak, przewodniczący II Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Zamościu. - Choruje w czasie niektórych rozpraw i ma zaświadczenia od uprawnionych do tego lekarzy. To jednak paraliżuje cały proces. Na razie nie widać jeszcze jego końca.
O co chodzi? W latach 2002-2004 Misztal, który jest okulistą, wypisał 96 recept na Omendaren 250, który jest używany przez... kulturystów. Naraził w ten sposób fundusz zdrowia na ponad 2 tys. zł. strat. Zwrócił pieniądze, ale musi odpowiadać za poświadczenie nieprawdy w dokumentacji medycznej. Grozi mu do 8 lat więzienia. Jeśli sąd go skarze, straci mandat radnego. Broni się jak może. Jego proces rozpoczął się w 2005 r. i nadal drepcze w miejscu. Radny dostarcza na większość rozpraw zwolnienia wystawiane przez medyków (m.in. z zamojskiej przychodni przy ul. Kilińskiego). W sumie nazbierało się ich kilkanaście.
- Dostarczył je m.in. w styczniu, lutym, maju i czerwcu br. - wylicza Kędrak. - Te zwolnienia wystawił mu ten sam lekarz. Wysłaliśmy do niego właśnie pismo z wnioskiem o przedłożenie historii choroby. Odpowiedzi jeszcze nie otrzymaliśmy.
- Jeśli schorzenie jest trwałe, skierujemy go na komisję lekarską - mówi Kędrak. - Okaże się wówczas, czy może się stawić na rozprawę, czy nie. Wydanych już zwolnień kwestionować jednak nie możemy.
Gdy 10 maja ub. nie stawił się na rozprawę (miał zwolnienie od chirurga), zaskoczyliśmy go w jego gabinecie, gdzie przyjmował pacjentów. Tłumaczył, że czuł się nie najlepiej, ale po lekach mu się "polepszyło”. - Jeśli zdrowie mi dopisze, na następnych rozprawach się pojawię - zapowiedział wtedy.
Wygląda na to, że radnemu raczej się pogorszyło. Zapytaliśmy, co mu dolega. Zaczął jednak kasłać w słuchawkę. - To tajemnica lekarska - wyjawił w końcu między kolejnymi atakami kaszlu. - Moje zdrowie poważnie szwankuje i mam na to dowody. Na pewno nie opóźniam procesu.