Były miejski radny Krzysztof Siczek został wiceprezesem miejskiej spółki TBS „Nowy Dom”. Zajmie miejsce, które wcześniej zwolnił były prezydent Andrzej Pruszkowski z PiS. Ma zarabiać tyle co jego poprzednik, około 17 tys. zł brutto miesięcznie
Towarzystwo Budownictwa Społecznego „Nowy Dom” to miejska spółka, która wybudowała prawie tysiąc mieszkań na Felinie, Bronowicach i Czechowie, zarządza tymi lokalami i szykuje do budowy kolejnych. – Spółka planuje rozpoczęcie nowych inwestycji mieszkaniowych, także w innej formule niż dotychczasowe, z uwzględnieniem nowych mechanizmów finansowych, wobec czego za zasadne uznano uzupełnienie składu zarządu – wyjaśnia Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina.
Ratusz tłumaczy też, że kierujący TBS Dariusz Kocuń potrzebował wsparcia, bo w lutym ze stanowiska wiceprezesa zrezygnował były prezydent Lublina, Andrzej Pruszkowski z PiS. – Zarząd działał w składzie jednoosobowym, co powodowało więcej obowiązków po stronie prezesa – stwierdza Krzyżanowska.
Po odejściu Pruszkowskiego prezes Kocuń więcej miał nie tylko pracy. W marcu 2016 r. jego zarobki wzrosły do 19 tys. zł brutto. Siczek ma zarabiać 17 tys. zł brutto, tyle samo, co Pruszkowski.
Nowy wiceprezes TBS od 1998 r. zasiadał w lubelskiej Radzie Miasta, zaś w 2007 r. jako radny PiS dostał dyrektorskie stanowisko w spółce Port Lotniczy Lublin. We wrześniu 2012 r., w połowie swej ostatniej kadencji znalazł się w grupie rozłamowców, którzy wyszli z klubu radnych PiS. Tłumaczyli, że mają dość politycznych nacisków, by krytykowali prezydenta Krzysztofa Żuka z PO. – Postanowiliśmy zachować swoje zdanie – mówił Siczek stając na czele nowego klubu Wspólny Lublin, który wspierał w głosowaniach Żuka tworząc niepisaną koalicję z klubem PO.
Ramię w ramię z prezydentem działacze Wspólnego Lublina współpracowali z Żukiem także podczas ostatnich wyborów samorządowych. Na ich plakatach znalazły się dopiski „Popieram, Krzysztof Żuk”. Celem współpracy było odebranie głosów kandydatom Prawa i Sprawiedliwości.
Plan powiódł się o tyle, że choć PiS ma największy, 15-osobowy klub w radzie, to o jeden głos więcej ma wspierająca Żuka koalicja. Dla Wspólnego Lublina było to zwycięstwo dość gorzkie, bo do rady weszło tylko trzech kandydatów, dla większości nowy szyld był za mało nośny.
Ci, którzy zostali za burtą dostali miejskie posady: Zbigniew Targoński pomaga zarządzać obiektami oświatowymi, a Jadwiga Mach została doradcą ds. rodziny. Prezydent stanowczo odrzucał tezy o odpłacie za poparcie. – Tu nie ma mowy o żadnym odpłacaniu – mówił Żuk i zapewniał, że chodzi tylko o wykorzystanie zdolności tych osób. Podobnie jest w przypadku Siczka: miasto podkreśla, że był jednym z menadżerów kierujących powstawaniem lotniska.