Już we wtorek miało być wiadomo, czy powiodła się naprawa dolnego stawu w Ogrodzie Saskim. Ale taki test może zacząć się dopiero w środę. Okazało się, że potrzebne są kolejne uszczelnienia.
Naprawy odbywały się w ramach gwarancji na zakończoną jesienią przebudowę Ogrodu Saskiego. Tydzień temu wykonawca zameldował urzędnikom, że usterki zostały usunięte. W zeszły czwartek zaczęło się napełnianie wodą górnego stawu. Urzędnicy nie zdecydowali się od razu napełniać dolnej niecki. Tłumaczyli, że chcą mieć pewność, że betonowe uszczelnienia są wystarczająco wytrzymałe.
Wyniki wszystkich prób miały być ogłoszone we wtorek. Ale tak się nie stało. Dlaczego? Wykonawca nadal naprawia staw. W środę zakończone mają być prace przy uszczelnianiu ścianek tzw. mnicha, czyli budowli zamykającej odpływ wody z dolnego oczka. - Jest to spust wody, włączenie pompy i odpływ - wyjaśnia Beata Krzyżanowska, rzecznik Ratusza.
Po 24 h miejscy urzędnicy, którzy zlecali przebudowę Ogrodu Saskiego, mają komisyjnie sprawdzić, czy wody nie ubyło. W przypadku kolejnych przecieków Ratusz będzie mieć dwa rozwiązania: albo żądać kolejnych poprawek, albo domagać się budowy dolnego oczka od podstaw.
To nie jedyne problemy z Ogrodem Saskim. W pobliżu strumienia łączącego oba stawy zauważono, że zapada się asfalt jednej z alejek. Kłopoty są też z przeciekającym zadaszeniem sceny w muszli koncertowej, które nie było jednak objęte zakończonymi w zeszłym roku pracami. Jak dotąd z powodu przecieku odwołany został tylko jeden występ.