Rozmowa z Januszem Opryńskim z lubelskiego Teatru Provisorium
"Ferdydurke” z Lublina w TVP Kultura.
- Już dawno mieliśmy takie plany. Nakręcenie "Ferdydurke” podpowiadała Teatrowi Telewizji Małgorzata Domagalik. Po dziewięciu latach od premiery doczekaliśmy się. Ze strony telewizji reżyserował Mariusz Malec, współtwórca sukcesu "Teczek”, głośnego spektaklu Teatru Ósmego Dnia.
• Długo trwały zdjęcia?
- Pięć nocy na Starym Mieście w Lublinie. Lubelskie zaułki stały się dekoracją do sztuki Gombrowicza. Na ulicy Jezuickiej znaleźliśmy niezwykły korytarz, sklepienia, drewniane balkony, potem podwórko z drzewami. Wejście znajduje się dokładnie naprzeciwko Starego Teatru. Kolejne sceny kręciliśmy na Dominikańskiej. Ponieważ potrzebne było księżycowe światło, a księżyc się schował, telewizja użyła 30-metrowego wysięgnika ze specjalnym reflektorem.
• Baśniowy krajobraz?
- Nie znałem Starego Miasta od strony podwórek. Te liszaje, resztki tynku, wilgoć tworzyły klimat do spektaklu.
• Gdzie jeszcze nagrywaliście spektakl?
- Wystąpi w nim także ulica Olejna. Kilka scen kręciliśmy pod "siódemką”.
• Jak traktowali was mieszkańcy Starego Miasta?
- Nie było specjalnych ekscesów. Ktoś chciał pieniędzy za wstęp na podwórko. Ale generalnie byli życzliwi. Kiedy nad ranem kończyliśmy zdjęcia, mijali nas zawiani panowie. Proponowali pomoc, oglądali spektakl.
• Kiedy premiera?
- O tym zadecyduje telewizja. Sądzę, że jeszcze w tym roku. Materiał trzeba zmontować i udźwiękowić. A to potrwa.
Rozmawiał Waldemar Sulisz