Jazda na łyżwach na miejskiej ślizgawce przy Al. Zygmuntowskich przypomina jazdę po wertepach. Lód jest zryty i są koleiny – alarmuje pan Tomasz, jeden z naszych Czytelników. Powód? Tafla jest odświeżana zbyt rzadko.
– Lodowisko na Zygmuntowskich jest czyszczone maksymalnie dwa razy dziennie. Jazda na łyżwach przypomina jazdę po wertepach. Bardzo ciężko się jeździ, ponieważ lód jest zryty i są koleiny.
– Nie ukrywam, że to problem, którego do końca nie da się rozwiązać – przyznaje Mariusz Szmit, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sporku i Rekreacji, który zarządza lodowiskiem przy Al. Zygmuntowskich.
Zdaniem Szmita, mamy do czynienia z "kwadraturą koła”. – Z jednej strony klienci bardzo chwalą sobie elektroniczny system obsługi klienta, który wprowadziliśmy na Icemanii – tłumaczy dyrektor.
– Na Globusie łyżwiarze wchodzili na 45 minut, po czym musieli opuścić taflę, żeby można było ją odświeżyć. Przy Al. Zygmuntowskich każdy może wejść na lód o dowolnej porze i jeździć, ile chce. Z wyjątkiem jednej lub dwóch przerw na czyszczenie.
– Z drugiej strony, taki system odbija się na jakości lodu – dodaje Szmit. – Bo tafla jest odświeżana właśnie tylko raz lub dwa razy dziennie.
MOSiR robił nawet wśród użytkowników Icemanii badania opinii w tej sprawie. – Część woli elastyczny system wejść, część jakość tafli – mówi dyrektor. – Dlatego chcemy znaleźć kompromis między interesami obu grup łyżwiarzy.
Już od tego tygodnia druga przerwa na czyszczenie lodu (do tej pory opcjonalna – wprowadzana jedynie przy dużej ilości jeżdżących) będzie obowiązkowa. Rolba pojawi się na lodzie między godz. 14 a 15.30, a potem także po godz. 18 (lodowisko jest czynne do godz. 21).
– Dwukrotne, obligatoryjne odświeżanie powinno poprawić jakość lodu – zapowiada Szmit.