Naukowcy często ukrywają przed nami niewygodne informacje. Choćby o obiektach z kosmosu bombardujących Ziemię.
Data katastrofy
Apophis został odkryty w 2004 r. przez Roya Tuckera, Davida Tholena i Fabrizio Bernardiego. Stało się to podczas finansowanego przez NASA, czyli amerykańską agencję badań kosmicznych, programu poszukiwania planetoid przez Uniwersytet Hawajski.
Wówczas naukowcy zelektryzowali świat informacją, że Apophis uderzy w Ziemię. Wyliczyli nawet dokładną datę: 13 kwietna 2029 r. Później wykonane zostały dokładniejsze obliczenia i wyszło, że asteroida nie uderzy w Ziemię, lecz przeleci bardzo blisko naszego globu. W odległości dziesięć razy mniejszej niż wynosi nasza droga do Księżyca.
Chwilę potem pojawiła się informacja, że kolejny przelot blisko Ziemi nastąpi siedem lat później, czyli 13 kwietnia 2036 r.
W przypadku tej późniejszej daty nie wiadomo jeszcze dokładnie, którędy przeleci obiekt. Z powodu różnych czynników, tor lotu może ulegać zmianom.
Wielkie bum
Co by się stało, jakby Apophis nas trafił?
Ma taką powierzchnię i masę, że w razie uderzenia jest zdolny do zniszczenia… właściwie całego życia na naszej planecie.
Siłę eksplozji naukowcy szacują na 880 megaton, a to w przybliżeniu 70 tys. razy więcej od siły wybuchu bomby atomowej zrzuconej przez Amerykanów na Hiroszimę.
W historii naszej planety uderzenia asteroid nie są niczym niezwykłym. Niektóre mają nawet korzystny wpływ, jak to najsłynniejsze sprzed 65 mln lat. Asteroida uderzyła w meksykański Półwysep Jukatan. Wprawdzie spowodowało to wyginiecie dinozaurów, ale pozwoliło na ewolucję wielu gatunków mniejszych zwierząt, w tym ssaków. Także człowieka.
A musicie wiedzieć?
O wiele częściej uderzają w Ziemię mniejsze obiekty. Niektóre są tak małe, że spalają się w ziemskiej atmosferze. Naukowcy obliczyli, że średnio raz w stuleciu, uderza w nasz glob asteroida o średnicy większej niż 50 metrów. Stąd kilkanaście tysięcy poasteroidowych kraterów w ziemskiej skorupie.
Najbardziej znany jest przypadek uderzenia kosmicznej masy w 1908 r. Ok. 40-metrowy meteoryt wybuchł tuż nad rosyjską tajgą. Spowodował gigantyczny pożar ok. 2 tys. km kwadratowych lasu.
Jednak naukowcy są powściągliwi w przekazywaniu informacji o zagrożeniach z kosmosu. Nie chcą wywoływać paniki wśród ludzi.
Jednak co jakiś czas zdarzy się jakiś samotny badacz, który obwieści światu katastrofalną wiadomość. Najczęściej chodzi jednak o zyskanie popularności w świecie przez taką osobę niż prawdziwe zagrożenie.
Katalog zagrożeń
Z tego powodu obecnie nie wiemy, czy już bać się Apophisa, czy nie ma co sobie nim głowy zaprzątać. Niektórzy są zdania, że naukowcy ogłoszą światu złą wiadomość w ostatniej chwili.
Rządy wielu państw podchodzą bardzo poważnie do badań nieproszonych gości z kosmosu. Od lat 80. ubiegłego wieku w Wielkiej Brytanii działa Centrum Informacji o Kometach i Asteroidach. W 1988 r. amerykańska NASA na zlecenie rządu, zajęła się katalogowaniem wszelkich obiektów, stanowiących potencjalnie zagrożenie dla Ziemian.
Najłatwiej zestrzelić
Przy ONZ działa Grupa Robocza Obiektów Bliskich Ziemi. Na luty przyszłego roku jest zaplanowana konferencja na ten temat. Organizacja Association of Space Explorers, skupiająca byłych astronautów, twierdzi, że naukowcy i rządy całego świata powinny podejść poważnie do problemu i podjąć wspólne działania na rzecz wyeliminowania ewentualnego zagrożenia.
Nawet jeżeli okaże się, że asteroida zmierza prosto do Ziemi, to nie oznacza dla nas katastrofy. Naukowcy z ASE opracowali raport, w którym wskazują sposoby uniknięcia zderzenia. Najbardziej prawdopodobne są dwa:
Pierwszy, to wysłanie sondy, która uderzając w asteroidę zmieni jej trajektorię lotu. Jeżeli do zderzenia dojdzie stosunkowo daleko od Ziemi, to nawet niewielkie odchylenie od pierwotnego kursu może nam uratować skórę. Drugi sposób to wywołanie w pobliżu asteroidy wybuchu nuklearnego. Jego efektem powinna być również zmiana toru lotu.
Pewne jest jedno: 13 kwietnia 2029 i 13 kwietnia 2036 r. Apophis będzie najjaśniejszym obiektem na niebie. Pytanie, co przyniesie, ładne widoki czy zagładę, poznamy najwcześniej za 20 lat.