Rozmowa z Arkadiuszem Klucznikiem, nowym dyrektorem Teatru Andersena w Lublinie
• Paulina: Długo się robi lalki?
- Musisz zajrzeć do mechaników i spytać, jak długo się robi konstrukcję lalki. Potem do krawcowych, jak długo się szyje stroje. Jedną lalkę można robić nawet pół roku.
• Angelika: To niech pan powie, jakie bajki będą teraz w teatrze?
- Zaczniemy od "Cud Krasawicy”. To rosyjska bajka o carewiczu, który szuka swojej ukochanej.
• Paulina: Ładne. Co następne?
- "Kopciuszek”. Kiedy książę postanawia znaleźć partnerkę do śpiewania w duecie, na dworze zjawiają się najpiękniejsze panny. Ta, co wygra to śpiewanie, żoną wnet zostanie...
• Angelika: Już się podoba. A będzie coś z Andersena?
- Musi być. "Dzikie łabędzie” to baśń o braciach zaklętych w łabędzie i ich siostrze, Elizie. A potem coś i dla dzieci, i dla dorosłych. Leszek Kołakowski. Znakomity filozof, który potrafi zawiłe sprawy tłumaczyć prosto, napisał bajkę o nosorożcu.
• Angelika: Wow!
- Czy może być coś smutniejszego niż pechowy nosorożec? A w dodatku, kiedy ten nosorożec chce nauczyć się latać?
• Paulina: Ale może uda się mu pomóc?
- No właśnie. Spróbujemy razem rozśmieszyć pechowego nosorożca. Na koniec sezonu wyreżyseruję "Piotrusia Pana”. Kiedy na szarym balkonie państwa Darling ląduje kolorowy chłopiec, nic nie wskazuje jeszcze, jakie zmiany nastąpią w życiu Wendy Darling. Poleci do tajemniczej krainy Nibylandia. Pozna syreny, Indian, piratów...
• Waldemar Sulisz: To moja ulubiona bajka. Zdradzi pan szczegóły?
- Choreografię zrobi Jarosław Staniek. On robił choreografię do spektaklu "Kombinat” po śmierci Grzegorza Ciechowskiego.
• A pan skąd się pan wziął w Lublinie?
- Najpierw chciałem zostać weterynarzem. Potem skończyłem reżyserię i... podyplomowe studia na handlu zagranicznym. A, i jeszcze marketing kulturalny. Lubię się uczyć. Uczę się już 17 rok. A dyrektorem teatru lalek już kiedyś byłem. Postanowiłem spróbować po raz drugi. Poza tym uczę studentów.
• Angelika: A gdzie?
- A na przykład w Finlandii.
• Paulina: A umie pan po fińsku?
- Jasne.
• Angelika: Jak długo pan się uczy języka?
- To jedna z moich pasji. Fińskiego uczyłem się przez pół roku na kursie. Potem zrobiłem w Finlandii parę spektakli.
• Paulina: A co pan jeszcze lubi robić?
- Jeździć na nartach i konno. Teraz zapisałem się na kura płetwonurka. Lubię też podróżować. Byłem ostatnio w Indonezji i Meksyku.
• Paulina: A co było dobrego w Meksyku?
- Jedzenie. Ja uwielbiam jeść.
• Angelika: A co?
- Jadłem pieczone robaki.
• Angelika: Wiem, takie tłuste i białe. Dobre były?
- Przereklamowana sprawa. Wiele hałasu o nic. Ja lubię prostą kuchnię i taka sam gotuję.
• Paulina: Pan da jakiś przepis.
- Może być coś po fińsku? To będą fińskie pierożki. Trzeba zrobić ciasto jak na makaron, ale z mąki pszennej i żytniej. Jak rozwałkujesz, wycinasz koła szklanką. Smarujesz każdy placek farszem z gotowanych ziemniaków wymieszanych z surowym jakiem. Zawijasz brzegi, tak jakby to była mała patelnia. Żeby farsz nie wypadł. Pieczesz w piekarniku. Po wyjęciu smarujesz na talerzu masłem i pastą z jajek na twardo i białego sera. Pycha.
• Angelika: A ma pan dzieci?
- Syna Janka, lat 7.
• Angelika: Jaką pierwszą bajkę zobaczył pan w życiu?
- Miałem pięć lat, kiedy zobaczyłem Tygryska Pietrka.
• Angelika: Zrobi pan jakieś zmiany w lubelskim tetrze, żeby dzieciom było lepiej?
- Będą konkursy na plakat do każdej sztuki. Przed świętami konkurs na ozdoby choinkowe. Wiecie, na czym polega problem z publicznością w teatrze lalkowym? Że kto inny kupuje bilety, a komu innemu ma się bardzo podobać. Rodzice kupują "towar”, oglądają dzieci. To jest zadanie dla marketingu.
• Angelika: Czy jest jakaś bajka, którą bardzo chciałby pan sam wyreżyserować?
- Sztukę "Tymoteusz wśród ptaków”. To bajka o polskim Kubusiu Puchatku. Misiu Tymoteuszu, który chce znieść jajko i go wysiedzieć.
• Paulina: No to czekamy.