ROZMOWA z 28-letnim Pawłem, homoseksualistą z Lublina
- W jakimś sensie. Bliscy znajomi wiedzą. To osoby zaufane. Wiem, że nie wykorzystają tej wiedzy przeciwko mnie. Wiedzą także znajomi w pracy - w lubelskim call center.
• Jaka była ich reakcja?
- Generalnie jestem osoba lubianą, więc taka informacja nie wpłynęła na zmianę stosunku do mnie. Powiem więcej. Moje wyznanie było przyjęte z dużą życzliwością.
• Żadnych przykrych komentarzy?
- Mam to szczęście, że nigdy nie zetknąłem się z agresją lub jakąkolwiek formą przemocy
• Rodzina wie?
- Jeszcze nie. Będę musiał się z tym zmierzyć. Być może moja mama coś wyczuwa. A może nie wyczuwa, bo ciągle pyta kiedy będzie miała synową, kiedy wnuki.
• Boisz się jej powiedzieć?
- Ona jest osobą bardzo religijną, wręcz ortodoksyjną. Być może zerwałaby ze mną kontakt. To na pewno byłoby bolesne.
• A może przyjęłaby tę wiadomość z otwartością, jak koledzy z pracy?
- Nie sądzę. Ma raczej negatywny stosunek do mniejszości seksualnych. Poznaję to po jej komentarzach do filmów czy programów.
• Kiedy jej powiesz?
- Gdy zdecyduję się zamieszkać na stałe z jakimś partnerem
• Jest teraz jakiś mężczyzna w twoim życiu?
- W pewien sposób jest, ale nie wiadomo co z tego wyjdzie. Mieszka daleko, a kontaktu mailowego nie można nazwać związkiem z przyszłością.
• Twoje dotychczasowe związki były...
- Były dwa. Moją pierwszą miłością był facet o 9 lat starszy. Ja akurat skończyłem studia. Pomieszkiwałem u niego. To było tak, jak w każdej heteroseksualnej parze. Wspólne zakupy, posiłki, imprezy, wyjścia do kina. Z jedną różnicą: nie przedstawiłem swojego wybranka rodzicom...
• Jak się poznaliście?
- Można powiedzieć, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Zobaczyliśmy się i ... No właśnie. Przyszedłem do kafejki internetowej. On był znajomym właścicielki. Popatrzyliśmy sobie w oczy i zaiskrzyło. Tego drugiego poznałem w internecie. Był w moim wieku, spoza Lublina. Spotykaliśmy się w weekendy. Z nim było inaczej. Był bardziej czuły, opiekuńczy, troszczył się o mnie. Zakochałem się.
- Głównie w internecie. Bo gdzie indziej? Ja nie mam czegoś takiego, jak gej-radar, że idę ulicą i wyczuwam na odległość. Nieraz sprzeczamy się moimi przyjaciółkami, kiedy chodzimy po mieście. Ja mówię: ten facet mi się podoba, to musi być gej. A ona na to: no co ty, to na pewno heteryk. Nie każdego geja można poznać po wyglądzie, nie każdy ma te charakterystyczne, przerysowane gesty, nie każdy mówi w zmanierowany sposób. Ja chyba nie?
• Ty nie, chociaż masz miękki sposób bycia. Gdybym nie wiedziała o twojej orientacji, powiedziałabym heteryk przed 30. Luźny, sportowy sposób ubierania się. Dżinsowa kurtka, krótkie włosy...
- No widzisz. A w internecie można się ujawnić i szukać podobnych sobie. Ale łatwo się też naciąć, trafiając na osobę, która cię zrani. Jestem bardzo otwarty i ufny. Ludzie to wykorzystują. A ja szukam czegoś więcej niż tylko seksu.
• A kluby gejowskie?
- W Lublinie właściwie nie ma. A nawet gdyby były, nie szukam takich miejsc. Chodzę własnymi ścieżkami.
• Czy to prawda, że najlepszym przyjacielem kobiety jest gej?
- Ja mam jednego, jedynego przyjaciela. Agnieszka jest osobą, za którą poszedłbym w ogień. Myślę, że vice versa. Jest bardzo szczera. Mówi prosto w twarz. Czasami tak potrafi mnie opieprzyć, aż się łezka w oku zakręci. Ale to dla mojego dobra, żeby sprowadzić mnie do pionu. A poza tym bardzo mnie wspiera. Wśród moich bliższych znajomych faktycznie przeważają kobiety.
- Nie, nie... Ale zdradzę, że mój pierwszy raz był z dziewczyną. Potem, kiedy się dowiedziała, że jestem gejem miała pretensję, że potraktowałem ją instrumentalnie. Przepraszam ją za to. Po próbach z kobietami przekonałem się, że to nie to. Ja emocjonalnie i seksualnie jestem nastawiony na mężczyzn.
• Czy polskie społeczeństwo jest otwarte i tolerancyjne?
- Nie jest. Chociaż osobiście nie odczułem agresji, oceniam tak po forach internetowych oraz komentarzach pod artykułami treściowo związanymi z mniejszościami. Są pełne nienawiści. I niestety ich autorami są ludzie młodzi. Ciągle porównuję Lublin do Warszawy, gdzie mam się zamiar przenieść. Tam żyje się lepiej i swobodniej. W Lublinie, np. w kawiarni nie odważyłbym się musnąć ręką mojego faceta, poprawić jego włosy, pocałować. W Warszawie czuję się anonimowy. I myślę sobie: a co tam!
• Gej, pedał, ciota... Jakie określenia tolerujesz, jakie są nie do przyjęcia?
- Lubię określenie gej. Jest pozytywne. Byłoby przykre usłyszeć za sobą, gdzieś na ulicy okrzyk "pedał”. Ale jest wyjątek. W ustach mojej przyjaciółki, tej o której mówiłem, pedał nie brzmi obraźliwie. Nieraz, kiedy rozmawiamy ona tak właśnie mówi: a bo wy pedały to coś tam, coś tam. Bardzo negatywnym określeniem jest ciota.
• Tematyka gejowska pojawia się ostatnio często. Jest na ustach polityków, w popularnych programach telewizyjnych. Nie za dużo o tym?
- Na polityce się nie znam. Wiem tyle, że LPR i PiS bardzo nas nie lubią. A co do telewizji, chyba tylko Kuba Wojewódzki mówi cały czas o gejach. To faktycznie stało się już monotonne. Albo on sam jest gejem albo przynajmniej bi-. I Ania Mucha przy jego boku o niczym nie świadczy. Medialnie każdy może mieć kobietę. Gdybym chciał, też bym miał. Ale po co. Przecież jestem gejem i nic tego nie zmieni.