30 listopada odbyło się losowanie grup przyszłorocznych mistrzostw Europy, które po raz pierwszy w historii nie będą mieć jednego lub dwóch państw gospodarzy, a mecze będą rozsiane po całej Europie. Jakie szanse na przyszłorocznym czempionacie ma kadra narodowa prowadzona przez Jerzego Brzęczka i kogo najbardziej należy się obawiać?
Euro 2020 będzie 16. turniejem o miano najlepszego zespołu piłkarskiego w Europie. Do tej pory każde mistrzostwa miały kraj, który był ich gospodarzem. Przyszłoroczna impreza wystartuje jednak w nowej formule: turniej odbędzie się w 12 miastach-gospodarzach w 12 różnych państwach, w dniach od 12 czerwca do 12 lipca 2020 roku. Zagrają 24 zespoły, a tytułu będzie broniła reprezentacja Portugalii.
Finał zaplanowano na stadionie Wembley w Anglii.
Wielka niewiadoma
- Pewne jest, że czekają nas specyficzne mistrzostwa o zupełnie innym charakterze - mówi Jacek Bąk, który w reprezentacji rozegrał 96 spotkań i uczestniczył w mistrzostwach świata w 2002 i 2006 roku, a także Euro 2008. - W imprezie weźmie udział o osiem zespołów więcej niż podczas turnieju w Austrii, a do tego nie będzie ona miała oficjalnego gospodarza. A piłkarze będą mieli do pokonania dalsze odległości, by dotrzeć na mecze. To wielka niewiadoma, ale świat idzie do przodu.
Biało-Czerwoni w ostatnich latach regularnie meldują się na międzynarodowych imprezach. Polska brała udział w Euro 2008, cztery lata później wspólnie z Ukrainą była organizatorem Euro 2012, a cztery lata temu pod wodzą trenera Adama Nawałki na boiskach we Francji doszła do ćwierćfinału, gdzie okazała się słabsza od późniejszego triumfatora Portugalii. Niestety, dwa lata później na mistrzostwach świata w Rosji Polacy nie wyszli z grupy, co poskutkowało zwolnieniem Nawałki.
Słabsze momenty
Przepustkę na Euro 2020 Robert Lewandowski i spółka wywalczyli pod wodzą Jerzego Brzęczka. Polacy wygrali zmagania w grupie G, wyprzedzając Austrię - która także zapewniła sobie awans - i Macedonię Północną.
- W eliminacjach poszło nam bardzo dobrze, choć początki pracy Jerzego Brzęczka z kadrą były trudne. Nie ma się co dziwić: reprezentacja przyzwyczaiła nas do wygrywania, a pod wodzą Brzęczka początkowo tych zwycięstw brakowało - ocenia Bąk. - Ja byłem jednak spokojny i wiedziałem, że wywalczymy awans na kolejny międzynarodowy turniej. Mieliśmy w eliminacjach słabsze momenty, jak wyjazdowe starcie ze Słowenią, czy bezbramkowy remis z Austrią na Stadionie Narodowym, ale ostatecznie i tak wygraliśmy zmagania w naszej grupie - dodaje wychowanek Motoru Lublin.
Wymagająca grupa
Na Euro poprzeczka zostanie jednak zawieszona zdecydowanie wyżej. Polacy trafili do grupy z Hiszpanią i Szwecją, a więc z zespołami, które wybitnie nam "nie leżą". Bilans spotkań z Hiszpanią to jedna wygrana, jeden remis i osiem porażek. Jedyną wygraną polscy piłkarze odnotowali w 1980 roku, w towarzyskim spotkaniu w Barcelonie 2:1, po dwóch trafieniach Andrzeja Iwana. W ostatniej potyczce - 8 czerwca 2010 roku - reprezentacja prowadzona przez Franciszka Smudę przegrała 0:6.
Bilans starć z zespołem „Trzech Koron” wygląda równie źle. Z 26 potyczek Polacy przegrali 14, zanotowali cztery remisy i osiem zwycięstw. Warto jednak zaznaczyć, że ze Szwecją nie graliśmy od czerwca 2004 roku. Niebawem Polacy poznają jeszcze jednego grupowego rywala, ale dopiero 31 marca 2020 roku. Wówczas zakończą się dwuetapowe mecze barażowe. Wiadomo, że do „polskiej” grupy trafi Słowacja, Irlandia, Bośnia i Hercegowina lub Irlandia Północna.
- Trafiliśmy do bardzo wymagającej grupy, ale moim zdaniem jesteśmy w stanie z niej wyjść - przekonuje Bąk. - Tym bardziej, że szanse na awans, od kiedy w Euro biorą udział 24 zespoły, mają aż trzy drużyny z grupy. Którą reprezentację chciałbym widzieć w naszej grupie po barażach? Bośnia może być kompletną niewiadomą, więc wydaje mi się, że najlepiej grałoby nam się ze Słowacją. Nasi południowi sąsiedzi prezentują podobny styl gry, ale nie mają tak dobrych piłkarzy.
Determinacja i forma
A jakie rady dla naszych piłkarzy ma były wielokrotny kapitan naszej kadry?
- Bardzo ważne jest, by dobrze rozpocząć turniej. Sam byłem na trzech imprezach i zawsze zaczynaliśmy od porażek. Potem grało się jeszcze ciężej i w efekcie szybko wracaliśmy do domu. Wierzę, że Robert Lewandowski i jego koledzy awansują do fazy pucharowej. Determinacji nie powinno im zabraknąć, bo dla kilku zawodników może to być jeden z ostatnich takich turniejów w karierze - zauważa Bąk.
- Poza Lewandowskim mamy liderów, chociażby w postaci Kamila Glika, czy Grzegorza Krychowiaka, który po przeprowadzce do ligi rosyjskiej jest w życiowej formie: gra świetnie, a do tego seryjnie zdobywa bramki. Do euro pozostało pół roku i należy ściskać kciuki, aby każdy z naszych piłkarzy był w czerwcu przyszłego roku jak najlepiej dysponowany. Trzeba trafić dobrze z formą na turniej i pilnować, żeby nie doznać kontuzji i urazów. Jako były piłkarz wiem, że ciężko dostać się na szczyt, a jeszcze ciężej na nim utrzymać. Dlatego reprezentacja Polski na Euro 2020 musi stanowić monolit. Wówczas możemy osiągnąć sukces - dodaje.
Złota piłka
W poniedziałek w Paryżu odbyła się oficjalna gala, na której prestiżowy magazyn „France Football” ogłosił laureata plebiscytu o „Złotą Piłkę” dla najlepszego piłkarza świata. Wśród nominowanych znalazł się, między innymi, Robert Lewandowski. Snajper Bayernu Monachium w tym sezonie imponuje formą i zajął w plebiscycie ósme miejsce. Zwyciężył Argentyńczyk Lionel Messi, dla którego było to już szóste zwycięstwo w karierze.
- Myślę, że Lewandowski został nieco niedocecniony - przyznaje Jacek Bąk. - Moim zdaniem powinien znaleźć się w czołowej "piątce". Robert jest świetnym napastnikiem i udowadnia to na każdym kroku. Może gdyby Bayern Monachium wygrał Ligę Mistrzów, to miałby szansę na jeszcze wyższe miejsce? Trzeba trzymać kciuki, aby ekipie z Bawarii udało się to w tym sezonie.
Grupa śmierci
Jacek Bąk ogromną część kariery spędził we Francji. Były obrońca ma zresztą francuskie obywatelstwo i nie ukrywa, że na każdym turnieju poza wspieraniem „Biało-Czerwonych”, na drugim miejscu sprzyja Francuzom. Ci na przyszłorocznym Euro zagrają w "grupie śmierci" z Niemcami, Portugalią, a także z wygranym z baraży: Islandią, Rumunią, Węgrami lub Bułgarią. - Nie boję się o to, że Francja nie wyjdzie z grupy. To Niemcy i Portugalczycy powinni się obawiać mistrzów świata. Francja ma w składzie wiele gwiazd i jeżeli trener zapanuje tak jak dotąd nad atmosferą w drużynie, to jestem pewny, że „Trójkolorowi” zajdą daleko.