W kilka minut stracili dobytek. Małżeństwo Zarajczyków z podlubelskiego Stasina z pomocą strażaków i sąsiadów uprzątało dzisiaj gospodarstwo. Zniszczenia po wichurze są ogromne
– Wiało tak mocno, że szyby w oknach całe drżały. W pewnym momencie coś łupnęło i zaraz po tym przestaliśmy mieć prąd. Okazało się, że kasztan, który rósł koło domu, uszkodził linię energetyczną. Wydawało się, że to są jedyne straty. Niestety. tak nie było. Kiedy wyszedłem na zewnątrz. zobaczyłem, że na naszym domu nie ma dachu. Leżał ok. 100 metrów od budynku – opowiada Grzegorz Zarajczyk ze Stasina (gmina Konopnica). Dzisiaj, kiedy dojechaliśmy na miejsce, mężczyzna razem ze swoją żoną Katarzyną, sąsiadami, a także strażakami sprzątali posesję po nocnej nawałnicy.
To najbardziej zniszczone po wichurze gospodarstwo w gminie Konopnica. Poza uszkodzonym domem, strat jest znacznie więcej. Zniszczone są też budynki gospodarcze, maszyny i narzędzia. – Nie licząc nasadzeń – podkreśla Mirosław Żydek, wójt gminy Konopnica, który był m.in. w tym gospodarstwie.
– 80 procent drzew zostało powalonych – szacuje pan Grzegorz. – Dobrze, że podczas tej wichury nikt nie wyszedł z domu. I nikomu nic się nie stało. W domu mieszka 6 osób. Synów małżeństwa nie było w domu. Wyjechali na obóz, który kończy się w sobotę.
– Jeszcze nic nie wiedzą o tym, co się stało – przyznaje ich ojciec. – Wystarczyła chwila i wszystko zostało zamiecione – rozkłada ręce.
– O północy poszliśmy spać, wichura rozpętała się ok. godz. 3.30 – opowiada pani Maria, kolejna z poszkodowanych osób, także mieszka w Stasinie. Jeden z około 40-letnich świerków rosnących w pobliżu domu rodziny został powalony przez wichurę, spadł na balkon. Dzisiaj przy pomocy podnośnika powalone na budynek drzewo usuwali przy użyciu pił strażacy.
W pobliżu domu upadł też kolejny świerk, niszcząc ogród gospodarzy. – Miałam piękną magnolię, została zniszczona. Nie do uratowania są też rododendrony – pokazuje przygnębiona pani Maria. – Pozostałe świerki też trzeba będzie wyciąć, bo nie wiadomo, jak bardzo uszkodziła je wichura. Nie będziemy ryzykować. Kobieta przyznaje, że nigdy takiej nawałnicy nie przeżyła: – 50 lat mieszkamy tutaj, ale aż tak wielkiej burzy nie pamiętam. Potwornie wiało. Dobrze, że szyby w oknach nie są powybijane, bo problem mielibyśmy jeszcze większy.
W gminie Konopnica, poza Stasinem, zniszczone zostały też gospodarstwa w Zemborzycach Podleśnych i Wojciechowskich. – Na szczęście nikt z mieszkańców nie ucierpiał, straty są materialne. W środę członkowie komisji będą szacować zniszczenia w poszczególnych gospodarstwach – zapowiada wójt gminy Konopnica. – Myślę, że przeznaczymy jakieś pieniądze dla poszkodowanych. Wystąpimy też o pomoc do wojewody dla gospodarstw, które poniosły straty.
Zniszczenia dotknęły też mieszkańców sąsiedniej gminy – Niedrzwicy Dużej. Wśród poszkodowanych są m.in. osoby ze Strzeszkowic Dużych.
– To był bardzo ładny świerk. Jeden wycięliśmy. Tego było mi szkoda. To sam się położył – ubolewa Grażyna Pietras, która porządkowała dzisiaj swoją posesję po przejściu nawałnicy. Powalone drzewo zahaczyło o dom, uszkadzając część dachu. – A dwa lata temu wyremontowaliśmy dom, wymieniliśmy całe poszycie dachowe. Poszło na to 80 tysięcy złotych – podlicza Zygmunt Kasperek.
Gospodarze ze Strzeszkowic Dużych, podobnie jak nasi wcześniejsi rozmówcy, mają wykupione ubezpieczenie, liczą więc, że choć część strat uda się z tego pokryć. – Skontaktowałam się już z ubezpieczycielem. Samochodu, który też jest zniszczony, polisa nie obejmuje, dom tak – przyznaje pani Grażyna. – Podczas rozmowy usłyszałam, że w ciągu tygodnia ktoś od ubezpieczyciela ma do nas przyjechać.
– Nie za bardzo wierzę w tę pomoc – powątpiewa pan Zygmunt. – Jak człowiek sobie sam nie poradzi, to nikt mu nie pomoże.