

Zadał Mariuszowi ciosy pięścią w twarz, ponieważ ten miał używać wobec niego przezwiska „kozioł”. – Nie ma na to usprawiedliwienia – przyznała sędzia Sądu Okręgowego w Lublinie, kończąc trwającą od roku sprawę.

Za śmiertelne pobicie – 17 lat więzienia i w sumie 100 tysięcy zł nawiązki na rzecz rodziny ofiary – taki wyrok usłyszał 44-letni Marcin B., sprawca brutalnej napaści w Łubkach.
Do tragicznego zdarzenia doszło w sierpniu ubiegłego roku. Na ciało leżącego pod płotem mężczyzny natrafiły przypadkowe osoby. Pomimo zaalarmowania służb ratunkowych na pomoc było już jednak za późno. Na miejscu śledczy przeprowadzili oględziny i zaczęli zbierać informacje o poszkodowanym Mariuszu G. oraz osobach, z którymi mógł mieć ostatnio kontakt. W sprawie zatrzymano dwóch mężczyzn, którzy przed zgonem pili z nim alkohol. Ostatecznie tylko jeden z nich usłyszał zarzuty.
Prokuratura ustaliła, że oskarżony miał za złe pokrzywdzonemu, iż ten przezywał go pod sklepem przezwiskiem używanym kiedyś wobec członka jego rodziny. Dlatego, gdy zobaczył Mariusza G. na poboczu drogi, zszedł z roweru, podszedł do niego i uderzył go kilkakrotnie pięścią w twarz.
Podczas procesu obrona próbowała przekonać sąd, że Marcin B. zadał wyłącznie dwa, maksymalnie trzy ciosy, a za śmiertelne w skutkach pobicie miała odpowiadać zupełnie inna, bliżej nieokreślona osoba. Zdaniem sądu wyjaśnienia oskarżonego były jednak spontaniczne i nacechowane emocjami.
– Oskarżony uderzał w zasadzie nieprzytomnego, bo pan pokrzywdzony miał 4 promile alkoholu, siłą rzeczy nie mógł się więc bronić. Nie znajduje sąd motywów, nie tylko usprawiedliwiających, które w jakimś subiektywnym przekonaniu tłumaczyłyby zachowanie oskarżonego, bo na pewno nie można uznać tego, że pan Mariusz G. kilkakrotnie nazwał oskarżonego określeniem „kozioł”. To miałoby skutkować tak drastyczną wręcz przemocą wobec pokrzywdzonego. Oskarżony wyładował emocje, zadał te ciosy, odszedł pozostawiając pokrzywdzonego – powiedziała sędzia Sądu Okręgowego w Lublinie Joanna Czajkowska, podczas uzasadnienia wyroku.
Przyczyną zgonu były obrażenia twarzoczaszki, zwłaszcza te lokalizowane w przodzie twarzy, w tak zwanej okolicy wstrząsorodnej. Liczne złamania doprowadziły do krwawień wewnętrznych, a ostatecznie do niewydolności krążeniowo-oddechowej. W takim stanie Marcin B. pozostawił na pewną śmierć Mariusza G.
Oskarżyciele postulowali najsurowszą możliwą karę, sąd jednak wybrał opcję pośrednią, m.in. ze względu na to, że Marcin B. nie był wcześniej karany.
– Izolacyjna kara dożywocia byłaby karą nadmiernie surową w ocenie sądu i nie kwestionuje sąd ogromnych cierpień, przeżyć emocjonalnych, jakie doznali najbliżsi, zwłaszcza matka, która utraciła syna, z którym pozostawała w codziennej relacji, bo w państwo wspólnie zamieszkiwali, opiekowali się sobą nawzajem – przyznała sędzia Czajkowska.
Ogłoszony wyrok nie jest prawomocny. Na poczet kary doliczono oskarżonemu okres przebywania w areszcie.
