Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Rada Miasta zaskarżyła prawomocny wyrok sądu pracy w sprawie burmistrza Tadeusza Garaja. Burmistrz pozwał urząd po tym, jak radni obniżyli mu pensję. I sprawę wygrał.
- Rada Miasta powinna być stroną w tym postępowaniu, a nic nie wiedziała o sprawie. W tajemnicy przed radnymi zastępca burmistrza uznał powództwo w całości. To naruszenie przepisów! Rada była pozbawiona możliwości działania - mówi Reginald Kawalec, przewodniczący Rady Miasta Hrubieszów.
Radni uważają, że burmistrz wprowadził sąd w błąd. W uzasadnieniu pozwu Garaj napisał, że uchwałę obniżającą mu pensję podjęto pochopnie, nie przedstawiając mu powodów takiej decyzji. Tymczasem radni przekonują, że uzasadnienie było odczytywane podczas sesji. Burmistrza na niej nie było, ale był sporządzony protokół.
Konflikt między radnymi a burmistrzem trwa od wielu miesięcy. Zaczęło od tego, że rada nie zatwierdziła sprawozdania finansowego burmistrza za 2012 rok i nie udzieliła mu absolutorium. Później uznała, że trzeba go odwołać przed upływem kadencji i podjęła uchwałę o przeprowadzeniu referendum (unieważniono je z powodu zbyt małej frekwencji).
Najbardziej dotkliwa dla Garaja okazała się jednak decyzja radnych, o obniżeniu mu pensji z 10,2 tys. zł brutto na 7,7 tys. zł. Wtedy burmistrz poszedł do sądu pracy. Pozywał Urząd Miasta i wygrał. Sąd przyznał mu odszkodowanie w wysokości 15 tys. 254 zł, przywrócił burmistrzowi dotychczasowe wynagrodzenie (10 tys. 290 zł) i obciążył miasto kosztami sądowymi (1578 zł).
Radni uważają, że burmistrz wprowadził sąd w błąd. W uzasadnieniu pozwu Garaj napisał, że uchwałę obniżającą mu pensję podjęto pochopnie, nie przedstawiając mu powodów takiej decyzji. Tymczasem radni przekonują, że uzasadnienie było odczytywane podczas sesji. Burmistrza na niej nie było, ale był sporządzony protokół.
Konflikt między radnymi a burmistrzem trwa od wielu miesięcy. Zaczęło od tego, że rada nie zatwierdziła sprawozdania finansowego burmistrza za 2012 rok i nie udzieliła mu absolutorium. Później uznała, że trzeba go odwołać przed upływem kadencji i podjęła uchwałę o przeprowadzeniu referendum (unieważniono je z powodu zbyt małej frekwencji).
Najbardziej dotkliwa dla Garaja okazała się jednak decyzja radnych, o obniżeniu mu pensji z 10,2 tys. zł brutto na 7,7 tys. zł. Wtedy burmistrz poszedł do sądu pracy. Pozywał Urząd Miasta i wygrał. Sąd przyznał mu odszkodowanie w wysokości 15 tys. 254 zł, przywrócił burmistrzowi dotychczasowe wynagrodzenie (10 tys. 290 zł) i obciążył miasto kosztami sądowymi (1578 zł).
Radni domagają się od sądu uchylenia wyroku i ponownego rozpatrzenia sprawy. A jakie mają szanse? - Każda tego typu sprawa jest indywidualna i trudno tu cokolwiek przesądzać. Żeby sąd wznowił postępowanie trzeba mieć mocne argumenty - komentuje mecenas Mariusz Filipek z Lublina.
Sąd jeszcze się skargą nie zajmował. Jak się dowiedzieliśmy ma być rozpatrzona do połowy października.
Sąd jeszcze się skargą nie zajmował. Jak się dowiedzieliśmy ma być rozpatrzona do połowy października.
