Na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie zakończył się pogrzeb poetki Wisławy Szymborskiej, laureatki literackiej Nagrody Nobla. W uroczystości uczestniczyli m.in. prezydent Bronisław Komorowski z małżonką i premier Donald Tusk.
Ceremonię prowadził aktor Andrzej Seweryn. W momencie składania urny do grobu zabrzmiał utwór "Black Coffee” Elli Fitzgerald, którą zmarła poetka szczególnie lubiła.
Wisława Szymborska kochała jazz, a muzycy jazzowi niekiedy akompaniowali jej poezji. "Muzyka jest jednak abstrakcją, tak więc ze swej natury pasuje do poezji, zwłaszcza do wierszy Szymborskiej, która lubiła np. posługiwać się paradoksem; nie była to gra intelektualna, lecz jej sposób na zbliżenie się do zagadek egzystencji" - mówił o Szymborskiej Tomasz Stańko, który zagra w czwartek na wieczorze poświęconym pamięci zmarłej poetki nowy utwór dedykowany Szymborskiej.
Zamiast hejnału w południe z Wieży Mariackiej popłynęła melodia utworu "Nic dwa razy się nie zdarza” napisanego do wiersza Wisławy Szymborskiej, który miała w swoim repertuarze Łucja Prus.
Była pani pogodzona z tym, co miało się stać
W trakcie uroczystości przemawiał m.in. Michał Rusinek, który przez kilkanaście lat był najbliższym współpracownikiem noblistki. - Droga pani Wisławo! Patrząc na to, co tu się dzieje i słuchając tego, co tu się mówi, zastanawiam się, co by pani powiedziała na to wszystko - mówił Rusinek. - Pewnie podejrzewałaby pani, że ci wszyscy ludzie są tu przypadkowo, że tylko coś ich zatrzymało w drodze np. na jakiś ważny mecz.
- Mam nadzieję, że nie ma nam pani tego wszystkiego za złe. Jest tu tyle ludzi, bliższych i dalszych przyjaciół, znajomych, nieznajomych, którzy, wiedząc o pani niechęci do wielkich słów, nigdy nie odważyli się powiedzieć pani wprost, jak bardzo są wdzięczni za pani obecność, za pani słowo, to poetyckie i to codzienne, za pani poczucie humoru, za ciepło i cierpką ironię oraz jedyny taki na świecie uśmiech. Dziękuję pani teraz w ich imieniu i swoim imieniu - mówił sekretarz zmarłej poetki.
- Niedługo przed śmiercią mówiła pani, że miała dobre, długie, ciekawe życie i szczęście do ludzi, do przyjaciół. Była pani za to wdzięczna losowi i pogodzona z tym, co miało się stać. Ciekawe, co pani teraz robi? Zakładała pani, że w wersji pesymistycznej będzie siedzieć pani gdzieś przy stoliku i pisać dedykacje, a w wersji optymistycznej, no cóż, w niebie jest podobno pani ulubiona Ella Fitzgerald, więc pewnie słucha jej pani teraz, paląc papierosa i pijąc kawę. Ale równocześnie, na szczęście dla nas, wciąż może być pani z nami. Zostawiła nam pani sporo do czytania i sporo do myślenia. Dziękujemy, pani Wisławo! - zakończył.
Wisława Szymborska miała 89 lat.