

– Ponad sto tysięcy ludzi zginęło tylko dlatego, że byli Polakami – mówi prof. Andrzej Gil z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, komentując rocznicę rzezi wołyńskiej. 11 lipca po raz pierwszy obchodzony jest w Polsce Narodowy Dzień Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA.

Nowe święto państwowe, ustanowione ustawą z 4 czerwca 2025 roku, upamiętnia ofiary zbrodni popełnionych na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej, szczególnie w lipcu 1943 roku. Kulminacją terroru była tzw. "krwawa niedziela" – 11 lipca – gdy w ponad stu miejscowościach Wołynia ukraińscy nacjonaliści brutalnie zamordowali tysiące Polaków.
Prof. Andrzej Gil z Katedry Teorii Polityki i Studiów Wschodnich KUL przypomina, że czystki etniczne były wynikiem długoletnich przygotowań.
– Po zakończeniu I wojny światowej część elity ukraińskiej uznała, że aby stworzyć własne państwo potrzebna jest militarna siła partyjna, która postawi na przemoc. I ta przemoc była realizowana w okresie międzywojennym poprzez różnego rodzaju zamachy terrorystyczne i przygotowywanie społeczeństwa ukraińskiego w Polsce na moment, w którym o państwo ukraińskie będzie można zawalczyć – poprzez zamachy i indoktrynację społeczeństwa – mówi prof. Gil.
W 1943 roku środowisko skupione wokół Romana Szuchewycza rozpoczęło systematyczne mordowanie Polaków. – Chciano stworzyć „raj” w postaci etnicznie czystego państwa ukraińskiego. Nawet jeśli nie od razu, to chcieli, by w momencie nadejścia nowej władzy nie było już Polaków. Mordowano ludzi, palono wsie i kościoły, niszczono każdy ślad polskości – podkreśla ekspert KUL.
Profesor zaznacza również, że w ramach odwetu dochodziło do zbrodni po stronie polskiej, ale – jak mówi – nie można mówić o symetrii.
– O tych przypadkach również trzeba mówić. Należy jednak pamiętać o tym, że wszystkie miejsca, gdzie taka zbrodnia została dokonana, są upamiętnione. Natomiast tych upamiętnień na Wołyniu jest bardzo mało. A przecież mówimy o setkach, a nawet tysiącach miejsc, w których ludzie byli mordowani i nie zostali w sposób godny pochowani – zauważa Gil.
Ekspert KUL zwraca uwagę, na Ukrainie praktycznie nie istnieje pamięć o zamordowanej ludności cywilnej.
– Nie ma symetrii ani w liczbie ofiar, ani w brutalności zbrodni, ani – co szczególnie bolesne – w ich upamiętnieniu – podsumowuje prof. Andrzej Gil.
