Nauczycielka odpowiada przed sądem za bezpodstawne wezwanie policji. Kobieta miała zgłosić, że dyrektorka jedzie do szkoły pijana. Tymczasem tego dnia jej przełożonej w szkole w ogóle nie było.
Ostatnia interwencja policji zakończyła w… sądzie. Chodzi o wydarzenia z końca ubiegłego roku. - Na policję zadzwoniła kobieta informując, że pani dyrektor szkoły w Płouszowicach pijana jedzie do szkoły samochodem - informuje mł. insp. Janusz Wójtowicz, rzecznik Lubelskiego Komendanta Wojewódzkiego Policji. - Policjanci pojechali na miejsce. Okazało się, że wskazany przez osobę dzwoniącą samochód w ogóle nie przyjechał. Pani dyrektor nie było też tego dnia w szkole. Zgłoszenie było więc bezpodstawne i fałszywe. Policja została wprowadzona w błąd.
Czyn taki jest wykroczeniem i podlega karze. Policjanci ustalili dzwoniącą i skierowali sprawę do sądu. Chodzi o jedną nauczycielek ze szkoły w Płouszowicach. Jej głos rozpoznała na policyjnym nagraniu dyrektorka szkoły.
- To, że ta nauczycielka za tym stoi, nie było to dla mnie zaskoczeniem - przyznaje Dzierżak. - Ta pani współpracuje z panem wójtem ( Zbigniew S. będzie miał sprawę w sądzie. Prokuratura oskarża go o nękanie dyrektorki szkoły z Płouszowic - red.). Wcześniej już ją o to podejrzewałam, ale nie miałam dowodów. I dodaje: O tym, że pod szkołą stoi radiowóz dowiedziałam się od nauczycieli. Zadzwonili do mnie. Dzień wcześniej mówiłam, że mnie nie będzie w szkole. Moja córka miała nogę w gipsie i musiałam z nią pójść do lekarza. O swojej nieobecności powiadomiłam też urząd gminy.
Sprawą nauczycielki zajmował się już Sąd Rejonowy Lublin-Wschód. - 17 lipca sąd wydał wyrok nakazowy. Uznał kobietę za winną i wymierzył karę grzywny w wysokości tysiąca złotych - informuje sędzia Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
Na tym sprawa się jednak nie kończy. - Wpłynął sprzeciw od obrońcy - dodaje Ozimek.
Będzie on rozpatrywany 20 października.
Co na to wójt gminy Jastków? - Nie znam tej sprawy - mówi Zbigniew S. - Nie wiem co jest pomówieniem, a co jest prawdą. Wszystkich się już posądza. Słyszałem, że ja też miałem wzywać policję. Proszę dzwonić do tej osoby, która to zrobiła.
Nauczycielka ze szkoły w Płouszowicach nie chce rozmawiać na ten temat. - Dopóki sprawa się nie zakończy, nie będę nic mówić - ucina nauczycielka.